Corocznie kanaryjską wyspę Teneryfa odwiedza ponad 3 miliony turystów, którzy wypoczywają na malowniczych plażach, kąpią się w oceanie i udają na wycieczki w góry, spośród których wyłania się największy wulkan na Atlantyku o nazwie Teide.
To właśnie w jego rejonie w piątek (17.06) o poranku miała miejsce seria niewielkich wstrząsów ziemi. Sejsmolodzy naliczyli ich blisko pół tysiąca w ciągu zaledwie 3 godzin. Rój trzęsień uświadamia mieszkańcom i turystom, że Teneryfa jest aktywna sejsmicznie.
Wzbudziły one niepokój, ponieważ wszyscy mają w pamięci ubiegłoroczną erupcję wulkanu Cumbre Vieja na wyspie La Palma. Rzeki lawy zniszczyły wówczas kilka miejscowości i zmusiły do ewakuacji tysiące mieszkańców. To była największa klęska żywiołowa w historii Hiszpanii.
Teide drzemie od 1909 roku, a więc od 113 lat. W przeszłości wybuchał wielokrotnie, a niektóre z jego erupcji były katastrofalne w skutkach na miejscowej społeczności. Największą aktywność wulkan przejawiał w wieku czternastym i piętnastym, a następnie w osiemnastym.
Jedna z jego erupcji w 1492 roku była obserwowana przez samego Krzysztofa Kolumba. W 2004 roku w rejonie wulkanu doszło do roju wstrząsów, a rok później do silnego odgazowania, które jednak nie skończyły się podniesieniem się gruntu, ani też erupcją.
Według naukowców rój sejsmiczny nie oznacza jeszcze większego ryzyka erupcji wulkanicznej w krótkim lub średnim okresie, ale stanowi przypomnienie, że na Teneryfie notuje się rocznie od 15 do 30 razy więcej wstrząsów niż na sąsiednich wyspach.
Wulkan Teide i jego okolica, ze względu na niezwykłe krajobrazy oraz faunę i florę, są chronione pod postacią parku narodowego, a w 2007 roku zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Źródło: TwojaPogoda.pl / INVOLCAN.