Mieszkańcy okolic Yellowstone mówią, że czegoś podobnego jeszcze w swoim życiu nie widzieli. Najstarszy park narodowy na świecie nawiedziła powódź stulecia, i to na samym początku sezonu turystycznego, pierwszego bez obostrzeń po okresie pandemii.
Władze podczas obchodzonej właśnie 150. rocznicy powstania Parku, musiały go zamknąć dla zwiedzających po raz pierwszy od 34 lat, ponieważ rwące rzeki podmyły i zniszczyły kilometry dróg oraz uszkodziły zabudowania. Jeden z domów został dosłownie porwany przez rozszalałą rzekę.
Pozrywanych zostało wiele mostów i kładek. Doszło też do zejścia lawin ziemnych i błotnych, które odcięły niektóre regiony Parku od świata. Miejscowości położone przy wejściach do Yellowstone zostały pozbawione prądu i łączności. Ewakuowano 10 tysięcy osób.
Rzeka Yellowstone, największa w regionie, pobiła dotychczasowy rekord osiągając poziom 4,2 metra wobec poprzedniego maksimum z 1918 roku, które wynosiło 3,5 metra. Powódź przybrała tym samym miano powodzi stulecia.
Strażnicy Parku, mimo ogromu szkód, mówią, że przyroda rządzi się na swój sposób. Choć dla nas to tragedia, to jednak krajobraz Yellowstone podlega nieustannym zmianom w obliczu żywiołów. To nie tylko powodzie, ale też trzęsienia ziemi i pożary.
Tymczasem w mediach społecznościowych na nowo ożywają dyskusje na temat spoczywającego pod Parkiem superwulkanu. Niektórzy twierdzą, że powodzie mogą przyspieszyć jego erupcję. Naukowcy uspokajają, że teorie te nie znajdują potwierdzenia w badaniach.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Yellowstone National Park.