Tego jeszcze nie było, abyśmy co drugi dzień dostawali Alert RCB i musieli mierzyć się z niszczycielską wichurą. Wielu Polaków, a zwłaszcza ci, którzy wcześniej zostali poszkodowani przez żywioł, ze strachem czyta prognozy pogody. Każdy obawia się o siebie, bliskich i dach nad głową.
Przed siłami natury nigdy w pełni nie będziemy się w stanie zabezpieczyć. Nie przewidzimy, czy wichura uszkodzi akurat nasz dom lub samochód, jednak jak najbardziej możemy zwiększyć swoje bezpieczeństwo i uniknąć najgorszego, jeśli tylko pozostaniemy w domu i nie będziemy ryzykować swojego zdrowia i życia.
Wichury nas nie oszczędzają, za nami Nadia, Dudley i Eunice, a obecnie mierzymy się w Franklinem. Musimy się jednak liczyć z tym, że skrajności pogody z biegiem lat będą coraz większe, a takie wichury mogą być coraz częstsze i groźniejsze.
Wir polarny oszalał
Tym razem przyczyną wichur jest nadzwyczaj intensywny wir polarny, który osiągnął największe parametry w lutym na tle całej historii pomiarów meteorologicznych. Prąd strumieniowy otacza Arktykę, zapobiegając spływom mroźnego powietrza w kierunku Europy, w tym również Polski.
Ma to swoje korzystne strony, ponieważ możemy oszczędzić na ogrzewaniu, gdy ceny paliw biją rekordy, jednak ma też swoje niekorzystne oblicze, którym są znacznie głębsze niż zwykle układy niżowe, które znad Atlantyku wędrują nad Skandynawię i dalej ku Rosji.
Zwykle zanim dotrą znad oceanu nad ląd wypełniają się, czyli tracą energię, a ciśnienie w nich wzrasta. Przestają być groźne. Jednak od kilku tygodni tak nie jest. Głębokie niże z impetem wędrują nad lądem i ani myślą słabnąć.
Ciśnienie w ich centrach jest skrajnie niskie, spada poniżej 960 hPa, co przy dużym jego zróżnicowaniu na małym obszarze, do nawet 30 hPa między północną a południową Polską, objawia się gwałtownym przepływem powietrza. Atmosfera dążąc do równowagi przemieszcza powietrze z wyżu do niżu, wywołując bardzo silny wiatr.
Energia musi się gdzieś rozładować
Jest to skutek nadmiaru energii skumulowanej nie tylko w oceanie, ale w całej ziemskiej atmosferze. Musi się ona gdzieś rozproszyć, więc dokonuje tego w układach niżowych, które zaczęły w Europie przypominać tropikalne huragany, w dodatku sunące jeden za drugim w odstępie tylko 2 dni.
Gdy dodatkowo, tak jak obecnie, nad rejonem Polski przepływa silny prąd strumieniowy, a układ niżowy ciągnie ze sobą aktywne fronty atmosferyczne, ściągające nadzwyczaj ciepłe powietrze z południa, o temperaturze dochodzącej do 15 stopni, mimo, że mamy przecież luty, zwykły wiatr zmienia się w wichurę, a nawet huragan.
W minionych dniach mieliśmy nie tylko regularną wichurę z porywami wiatru do 130 km/h, ale również trąby powietrzne tworzące się na licznych superkomórkach burzowych, zjawiskach zwykle zarezerwowanych dla pory letniej, a nie zimowej. W tornadach, jakich w Polsce mieliśmy jednego tylko dnia aż dziewięć, wiatr mógł dochodzić do 180 km/h. Zostawił pas zniszczeń.
Apokaliptyczne wizje
To, co dzieje się z wirem polarnym, nie jest normalne, i z całą pewnością przynajmniej częściowo można to przypisać postępującym zmianom klimatycznym. Zwiększają się różnice temperatury między obszarami strefy polarnej i umiarkowanej, a to prowadzi do nieuchronnego nasilania się częstotliwości występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Burze, trąby powietrzne, wichury czy skrajne temperatury biją wciąż to nowe rekordy, jakich meteorologia nie odnotowała jeszcze na tle ostatnich setek lat. To, co wcześniej nie było możliwe i nie mieściło się w głowie, teraz coraz częściej dzieje się na naszych oczach.
Wpisy zaniepokojonych internautów na serwisach społecznościowych mówią same za siebie. Nie brakuje w nich apokaliptycznych wizji i choć wydają się one nieprawdopodobne, to jednak coraz większa rzesza z nas zaczyna w nie wierzyć, bo stają się wiarygodne.
Jeśli nie zatrzymamy zmian klimatycznych, jeszcze częściej będziemy się obawiać o swoje zdrowie, życie i dobytek. To jest właśnie cena jaką płacimy za nadmierne emisje gazów cieplarnianych od połowy dziewiętnastego wieku, a których mimo licznych konferencji klimatycznych nie potrafimy skutecznie ograniczyć.
Źródło: TwojaPogoda.pl