FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Meteotsunami z erupcji wulkanu na Tonga dotarło do Europy. Fale uderzyły w popularne wyspy

Meteotsunami pochodzące z gigantycznej erupcji wulkanu na wyspach Tonga obiegło światowe oceany, docierając aż do Europy. Uderzyło w wybrzeża popularnych wśród turystów wysp. Miejscami fale miały pół metra wysokości.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Erupcja wulkanu na wyspach Tonga wyzwoliła potężną falę baryczną, która w pół doby obiegła całą naszą planetę. Dotarła również do Polski objawiając się nagłymi wahaniami ciśnienia. To właśnie one wytworzyły zjawisko nazywane meteotsunami.

Świat usłyszał o nim pierwszy raz w listopadzie 2009 roku, choć obserwowano je wcześniej wielokrotnie. Z wyglądu praktycznie niczym nie różni się od zwykłego tsunami. Różnica polega natomiast w przyczynie jego powstawania. Zwykłe tsunami jest efektem potężnego podmorskiego trzęsienia ziemi lub erupcji podmorskiego wulkanu.

Natomiast meteotsunami powstaje, gdy dochodzi do nagłych wahań ciśnienia. Może się to stać zarówno z powodu wędrującej fali uderzeniowej, jak to miało miejsce po erupcji na Tonga, albo też, gdy nad morzem z dużą prędkością przechodzi ośrodek niskiego ciśnienia w skali makro lub komórka burzowa w skali mikro.

Pojawiają się wysokie fale sztormowe, które z charakterystyczną częstotliwością docierają do wybrzeża, a następnie powracają do źródła i znów zmierzają ku wybrzeżu. Wygląda to tak, jakbyśmy przechylali pełną wody miskę raz w jedną stronę, a raz w drugą.

Tworzące się fale odbijałyby się na przemian od obu brzegów jednocześnie zwiększając swoją wysokość. Meteotsunami może trwać zarówno kilka minut, jak i kilka godzin. Uzależnione jest to od długości utrzymywania się wahań ciśnienia.

Meteotsunami uderzyło w Hiszpanię i Portugalię

Chociaż meteotsunami rozeszło się po wszystkich akwenach, to jednak na ogół było na tyle niewielkie, że nie spowodowało znacznego podniesienia się poziomu wody. Inaczej było w Hiszpanii i Portugalii, gdzie fale miały nawet pół metra wysokości.

Odnotowano je zarówno na Półwyspie Iberyjskim, jak i na wyspach, w tym na Balearach. Największy wzrost poziomu morza nastąpił m.in. u wybrzeży popularnej wśród turystów Minorki. Na szczęście szkód nie odnotowano, ponieważ wyspy są odpowiednio zabezpieczone na wypadek wysokich fal sztormowych.

5 lat meteotsunami było zabójcze

Meteotsunami nie pierwszy raz dociera nad Baleary. W lipcu 2017 roku fale miały aż 1,5 metra wysokości. Turyści wpadli w panikę, ponieważ byli święcie przekonani, że mają do czynienia z najprawdziwszym tsunami. Krajobrazy niewiele się od niego różniły.

Wielu plażowiczów w pośpiechu opuściło plaże i próbowało się dostać na wyżej położone obszary, aby uniknąć zmycia przez falę, która zalała baseny, drogi, bary, restauracje i niższe piętra hoteli. Żywioł porwał 52-letniego turystę z Niemiec i jego syna. Mężczyzna utonął, jego syna udało się uratować.

W przypadku Majorki i Menorki przyczyną był szybko wędrujący niewielki ośrodek niżowy, który znad wybrzeża północno-wschodniej Hiszpanii przemieścił się nad francuskie Lazurowe Wybrzeże. Stąd też wysokie fale sztormowe dotarły z kierunku północnego.

Meteotsunami może mieć nawet 5 metrów

Meteotsunami najczęściej zdarza się w krajach basenu Morza Śródziemnego i na wschodzie Azji. Najwyższe zmierzone meteotsunami miało wysokość 4,8 metra i uderzyło w wybrzeża Zatoki Nagasaki w Japonii.

Wysokość 3-4 metrów osiągnęło natomiast w porcie Longkou w Chinach oraz w porcie Ciutadella w hiszpańskiej Barcelonie. Meteotsunami posiada różne nazwy w zależności od regionu w którym się pojawia. W hiszpańskiej Katalonii nazywane jest rissaga, na Malcie mówi się o milghuba, nad Adriatykiem i na Sycylii we Włoszech o marrobbio, zaś w Japonii o abiki.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news