Co najmniej 6 osób zginęło w zachodnich regionach japońskiej wyspy Honsiu podczas gigantycznych śnieżyc, w trakcie których w 24 godziny spadło do nawet metra świeżego śniegu. Efekt to odcięte od świata miejscowości, do których nie można dojechać z powodu zasypanych dróg.
W najbardziej śnieżnych miejscowościach pokrywa śnieżna osiągnęła 3,3 metra grubości. Powstały śnieżne tunele, którymi mieszkańcy przemieszczają się ze swoich domów do sklepów i zakładów pracy.
Olbrzymie ilości śniegu spowodowały zawalanie się dachów budynków oraz uszkodzenia drzew i linii energetycznych. Do tysięcy gospodarstw domowych przestał płynąć prąd, a wraz z nim ogrzewanie.
Satelita meteorologiczny uwiecznił źródło tego fenomenu. Nad Morzem Japońskim pojawiła się tzw. mgła z wyparowania (nazywana też dymieniem morza), która unosiła się, zasilając formujące się na skutek dużego pionowego zróżnicowania temperatury, chmury kłębiasto-deszczowe Cumulonimbus.
Striking "lake effect" snow clouds drift over the Sea of Japan 🌨 More info: https://t.co/Wg9wEvjg0J https://t.co/MB1F57mKVv pic.twitter.com/BiSCu0WvMw
— Zoom Earth (@zoom_earth) January 5, 2022
W tych chmurach, znanych nam z letnich burz, następowała przemiana dużych ilości skraplającej się pary wodnej w kryształki lodowe. Tworzyły się olbrzymie ilości płatków śniegu, które gnane wiatrem w kierunku wybrzeża, opadały w postaci śnieżyc.
To właśnie dzięki temu zjawisku, nazywanemu „efektem morza” na zachodnich zboczach gór, od strony morza, potrafiło spaść w krótkim czasie ponad pół metra śniegu. Śnieżycom towarzyszyły pioruny z donośnymi grzmotami, czyli tzw. burze śnieżne.
Źródło: TwojaPogoda.pl / JMA.