Satelita środowiskowy Sentinel uwiecznił wyłaniający się spośród niskich chmur warstwowych krater Wezuwiusza, jednego z najbardziej niebezpiecznych wulkanów w Europie. Po raz ostatni dawał o sobie znać w 1944 roku. Jako, że miało to miejsce podczas wojny, nie prowadzono szczegółowych pomiarów. Na szczęście erupcja okazała się niewielka.
Naukowcy posiadając pełną listę jego erupcji począwszy od początku naszej ery, oszacowali cykl jego przebudzania się na około 20 lat. Oznacza to, że jego obecne uśpienie jest niezwykłe w skali ostatniego tysiąca lat. Wezuwiusz powinien przebudzić się już co najmniej trzykrotnie, ale tego nie zrobił.
To niepokojące, ponieważ oznacza to iż krater wulkanu zatkał się i magma nie może swobodnie wydostać się z wnętrza ziemi. Zakorkowane wulkany są wyjątkowo groźne, ponieważ nie można przewidzieć ich erupcji. Jeśli już ta nastąpi, to za każdym razem jest gigantyczna i niezwykle niszczycielska w skutkach.
Dlatego od wielu lat władze miejscowości położonych u podnóży wulkanu, a zwłaszcza zamieszkiwanego przez kilka milionów ludzi Neapolu, próbowały przygotowywać plany ewakuacyjne. Niestety, ich zamierzenia zawsze spełzały na niczym. W czerwcu 2019 roku doszło wreszcie do przełomu.
Podpisane zostało porozumienie między władzami Kampanii i kilku innych regionów kraju, gdzie mieszkańcy spod Wezuwiusza mają być ewakuowani w razie erupcji. 1 milion 155 tysięcy osób znajdzie bezpieczne schronienie w Basilicatcie, Molise, Kalabrii, Lacjum i na Sardynii.
Ewakuacją objęci zostaną nie tylko mieszkańcy najbardziej zagrożonej strefy Neapolu, tej położonej najbliżej krateru, lecz również ludność ponad 30 mniejszych miejscowości, w tym również 80-tysięcznego miasta Pozzuoli, gdzie znajduje się jeszcze groźniejszy superwulkan Pola Flegrejskie (Campi Flegrei).
Wulkanolodzy są zdania, że oba wulkany są one ze sobą połączone i mogą wybuchnąć jednocześnie, na co najmniej kilka lat zmieniając klimat nie tylko w regionie, lecz na całej planecie. Dlatego władze wolę dmuchać na zimne i masowo ewakuować wszystkich mieszkańców okolic obu wulkanów.
Plan ewakuacji to jedno, a praktyczna ewakuacja to zupełnie coś innego. Nie można bowiem w jednej chwili ewakuować przeszło miliona ludzi. W samej strefie największego zagrożenia mieszka aż pół miliona osób. Jeśli dojdzie do nagłej erupcji, to zginą oni w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund.
Plany ewakuacji konkretnych stref zamieszkania Neapolu zostały opracowane latem 2016 roku. Zdecydowanie rozszerzają one tzw. czerwoną strefę, gdzie groźba ze strony Wezuwiusza jest największa. Podczas erupcji nikt nie będzie w stanie wydostać się z zagrożonej strefy, gdyż system dróg i ich przepustowość na to nie pozwalają.
Obrona Cywilna określiła cztery strefy zagrożenia, każdej nadając konkretny kolor. Plan na wypadek kataklizmu zakłada, że ewakuacja najpierw obejmie w ciągu 72 godzin 550 tysięcy ludzi z 18 miejscowości rozproszonych na obszarze 200 kilometrów kwadratowych w tzw. czerwonej strefie.
Następnie, jeśli na region zaczną opadać trujące popioły, ewakuacja obejmie również strefę pomarańczową i żółtą. W sumie to ponad milion ludzi, którzy będą musieli być rozwiezieni po całym kraju. W jaki sposób? Wyjaśniła to kampania informacyjna, w trakcie której każdy obywatel został zawiadomiony o tym, dokąd ma się skierować w momencie kryzysowym.
Pierwsze plany ewakuacyjne w rejonie Wezuwiusza pojawiły się w 1984 roku, a w 2002 roku dopiero zaczęto zastanawiać się, gdzie mają trafić ewakuowani. To straszne, ale dopiero teraz udało się uzgodnić, co począć z tak wielką liczbą ludzi.
Włosi uśmiechają się tylko słysząc o planach władz. Wiedzą, że w trakcie kryzysu plany wezmą w łeb. Każdy będzie chciał się w panice ewakuować na własną rękę, co skończy się paraliżem, w którego efekcie nikt nie wydostanie się z miasta na czas.
Gdy góra wybuchnie będą się działy dantejskie sceny. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że mieszkamy na bombie zegarowej z opóźnionym zapłonem. Ona wybuchnie, tylko nie wiemy kiedy, a gdy już się to stanie, większość z nas zginie - powiedział Jan Krynicki, nasz czytelnik mieszkający od lat w Neapolu.
Zagrożenie ze strony wulkanu ma nie tylko naukowy, ale też mistyczny charakter. Według księdza Giovanniego Cavalkoni, który udzielił kontrowersyjnego wywiadu stacji radiowej „Maria”, Włochy ściągnęły na siebie gniew Boży z powodu „wypaczania instytucji rodziny i obrażania świętości małżeństwa”.
O kataklizmie, który może spotkać Włochy, wspominał w swoich przepowiedniach Ojciec Klimuszko. Mówił, że przyjdą potężne trzęsienia ziemi, a część włoskiego buta znajdzie się pod wodą.
Źródło: TwojaPogoda.pl / RAI 24.