Niezwykła chmura powstała w sobotę (30.10) przed południem nad Kotliną Jeleniogórską u stóp Karkonoszy. Była ona efektem wiatru typu fenowego (halnego) wiejącego znad szczytów górskich w kierunku dolin. Wiatr był nie tylko ciepły, ale też suchy.
Jego porywy na Śnieżce osiągały 115 km/h, a w Jeleniej Górze do 80 km/h. Utworzyły się tzw. obłoki lentikularne, czyli chmury soczewkowate, które przyciągnęły w Sudety dziesiątki szybowników korzystających z bardzo sprzyjających prądów wznoszących.
Jednak, gdy szybownicy byli zadowoleni, to mieszkańcy Dolnego Śląska nie kryli rozczarowania pogorszeniem się pogody. Niebo całkowicie zasnuło się chmurami, za którymi schowało się Słońce. W następnych godzinach chmury zaczęły się ciągnąć coraz dalej na północny wschód, na dystansie setek kilometrów.
Na animacji zdjęć satelitarnych wyglądało to tak, jakby u stóp Karkonoszy wybuchł olbrzymi pożar, z którego gęsty dym, wąskim słupem, rozciągał się aż nad wody Zatoki Gdańskiej, psując pogodę nie tylko na Dolnym Śląsku, ale również w Wielkopolsce, na Kujawach i Pomorzu Gdańskim.
Tam zamiast bezchmurnego nieba było pochmurno. Taki był właśnie dość nieoczekiwany efekt fenu. Mimo, że wiał nad Sudetami, zmienił pogodę na wybrzeżu. Pogoda nie przestaje nas zaskakiwać swoimi fenomenami.
Źródło: TwojaPogoda.pl