Po katastrofalnej powodzi, jaka dotknęła zachodnie Niemcy i sąsiednią Belgię w połowie lipca, pozostały góry śmieci, z którymi nie mogły sobie poradzić władze obu krajów. W samej tylko Walonii uzbierało się aż 160 tysięcy ton odpadów.
Rwące nurty, w jakie zmieniły się ulice wielu miejscowości, porywały wszystko to, co stanęło im na drodze. To szczątki mebli, lodówek, telewizorów, dywanów, zasłon, zabawek i fotelików dziecięcych, elektroniki, metalu i szkła.
Zdecydowano się połowę z tego zgromadzić na zamkniętej autostradzie A601 na północ od miasta Liege. W ten sposób powstało tam prowizoryczne wysypisko śmieci, które ciągnie się na dystansie 8 kilometrów. Asfaltowa nawierzchnia zapobiegnie dostawaniu się groźnych substancji do gleby.
Śmierci są osłaniane specjalnymi plandekami, a także oczyszczane ze szkodników. Służby dbają, aby nie wydostawały się z nich nieprzyjemne zapachy oraz pył. Trzeba szybko zdecydować, co dalej zrobić z tą stertą niebezpiecznych odpadów. Na ich utylizację przeznaczono już 30 milionów euro.
Przypomnijmy, że powódź spowodowana została przez wyjątkowo ulewne deszcze. W krótkim czasie spadło ich tyle, ile zwykle przez kilka miesięcy. Fala powodziowa pozbawiła życia w Niemczech i Belgii ponad 240 osób.
Źródło: TwojaPogoda.pl / RTL.