Jak wiemy z lekcji geografii bryza to chłodny wiatr wiejący od strony morza w kierunku lądu. Na przykład na polskim wybrzeżu Bałtyku silna bryza potrafi obniżyć temperaturę w porównaniu z głębią Pomorza nawet o 10-15 stopni. Jednak jak się okazuje, bryza nie występuje wyłącznie nad morzem.
Potrafią ją wytwarzać również lasy. Duże kompleksy leśne, które pochłaniają olbrzymie ilości deszczówki, w gorące i słoneczne dni zmagazynowaną wodę oddają do atmosfery poprzez proces parowania. Ciepłe i suche powietrze unosi się nad las, a następnie opada już skroplone i ochłodzone na przyległe do lasu tereny pól, łąk i zabudowań.
Dzieje się tak dlatego, że nad lasem tworzy się niewielki ośrodek niskiego ciśnienia, odpowiedzialny za znoszenie się powietrza, z kolei nad polami tworzy się ośrodek wysokiego ciśnienia, za którego sprawą powietrze osiada. Jak wiemy różnica w ciśnieniu między lasem a polami powoduje gwałtowne nasilenie się wiatru na granicy tych obszarów.
Wieje oczywiście z wyżu do niżu, a więc z pól w kierunku lasu. To właśnie za sprawą zjawiska nazywanego bryzą leśną, nad lasami spada zwykle mniej deszczu niż na otwartych terenach do nich przyległych. Dotyczy to jednak olbrzymich kompleksów leśnych, a nie tzw. leśnych kęp.
Bryza w betonowo-asfaltowej dżungli
Bardzo podobna bryza pojawia się także nad olbrzymimi ośrodkami miejskimi. Naukowcy udowodnili, że im większe jest miasto, tym poważniejszy ma wpływ na pogodę. Tokio, Pekin czy Nowy Jork, które są wielokrotnie większe od Warszawy, a wraz z przedmieściami zamieszkuje je tylko ludzi, ile mieszka w całej Polsce, to nic innego, jak betonowo-asfaltowa dżungla.
W słoneczne dni pochłania ona gigantyczne ilości ciepła. Im bliżej centrum miasta, tym temperatura powietrza jest wyższa. Wśród zwartej zabudowy temperatura potrafi być nawet o 10-15 stopni wyższa od tej notowanej na przedmieściach. Miejska dżungla jest nie tylko ciepła, ale też sucha.
Po gorącym dniu zaczyna oddawać ciepło, wobec czego najbardziej nieznośne są noce, bo nie dość, że ciepłe, to jeszcze wilgotne. Nad miastem zaczynają się piętrzyć chmury, które oddają wilgoć nad obszarami wiejskimi, gdzie opada ochłodzone już powietrze pochodzące z miasta.
Podobnie, jak w przypadku lasu i jego okolic, tworzą się miniaturowe ośrodki baryczne, niż i wyż, między którymi następuje wymiana powietrza. Wiatr zaczyna mocno wiać z obszarów wiejskich i przedmieść w kierunku centrum miasta. To właśnie dlatego w rejonie metropolii największe sumy opadów notuje się na przedmieściach, a najmniejsze w sercach miasta.
Oczywiście czasem zdarzają się wyjątki, w wyniku których miasta zostają zaatakowane przez wichury czy ulewy, ale częściej obszar ten pustynnieje aniżeli obfituje w wodę. To fatalne środowisko dla naturalnej roślinności, która na skutek zabetonowania nie może pobierać wystarczających ilości wody z gleby, a przez to marnieje i staje się bardziej podatna na ataki szkodników.
W przypadku polskich miast, które do największych na świecie nie należą, proces ten może przebiegać nieco inaczej. Chmury burzowe wytworzone nad miastem mogą oddać zgromadzoną wodę jeszcze na teren miejski, zwłaszcza na dzielnice zewnętrzne, co może skutkować podtopieniami. Mieliśmy z nimi do czynienia wielokrotnie w okresach letnich, czy to w Warszawie czy w Krakowie i Gdańsku.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.