Nawet największa ulewa, podczas gwałtownej burzy, nie może się równać z tą, która miała miejsce krótko po powstaniu naszej planety. W ciągu 150 milionów lat po uformowaniu się Ziemi, jej powierzchnia gwałtownie się schładzała, co doprowadziło do utworzenia się skorupy ziemskiej.
Para wodna unosząca się nad gorącą powierzchnią zasilała w wodę bardzo młodą atmosferę. Dodatkowe ilości wody dostarczały liczne meteoroidy, które raz po raz uderzały w skorupę ziemską. Wreszcie, gdy w atmosferze zgromadziły się dostateczne ilości wody, a krople były na tyle duże, aby poddały się sile grawitacji, zaczęła się ulewa, która potrwała aż 750 milionów lat.
Nigdy później podobne zjawisko już się nie powtórzyło. Ulewa była rekordowa, nie tylko dlatego, że opad miał ekstremalnie duże natężenie, lecz również z uwagi na jej długotrwałość. Kilkaset milionów lat wystarczyło, aby utworzyły się światowe oceany, które są podstawą trwającego po dziś dzień cyklu hydrologicznego.
Obecnie nigdzie na świecie nie ma miejsca, gdzie padałoby bez przerwy, 365 dni w roku. Pod względem ilości dni deszczowych najbliższa temu jest góra Waialeale na Hawajach, gdzie nie pada tylko przez 2 tygodnie w ciągu roku.
Jeśli zaś pod uwagę weźmiemy średnią roczną sumę opadów rekord należy się indyjskiej wiosce Mawsynram, ponieważ spadają tam o 232 mm deszczu więcej niż na Hawajach. W dodatku jest to miejsce stale zamieszkane w przeciwieństwie do hawajskiego szczytu. Pada tam jednak tylko podczas mokrego monsunu, a więc przez pół roku.
Są to tak astronomiczne ilości deszczu, że aż trudno nam sobie je wyobrazić. W większości polskich miast, aby uzbierała się taka suma opadów, musielibyśmy poczekać aż 20 lat.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature.