FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Strażacy podczas treningu przypadkowo wytworzyli bardzo groźną trąbę ogniową [WIDEO]

Holenderscy strażacy podczas treningu z płonącą cysterną całkiem przypadkowo stali się świadkami skrajnie niebezpiecznego zjawiska jakim jest trąba ogniową. Wielu strażaków z jej powodu straciło życie. Dlaczego? Zobacz nagranie.

Trąba ogniowa w Rotterdamie w Holandii. Fot. YouTube / Storyful Rights Management / Guy Coopmans.
Trąba ogniowa w Rotterdamie w Holandii. Fot. YouTube / Storyful Rights Management / Guy Coopmans.

Strażacy z Rotterdamu podpalili cysternę z której wyciekało paliwo. Mieli ją ugasić pianą gaśniczą. Wtedy niespodziewanie pojawiła się trąba ogniowa, która wprawiła strażaków w osłupienie.

To niezwykle niebezpieczne zjawisko, które potrafi osiągać olbrzymie rozmiary i zmienić nawet niepozorny pożar w istne piekło. Żywioł rodzi się przy intensywnej konwekcji, gdy gorące powietrze, nagrzane od ognia, unosi się i ochładza.

Po raz pierwszy wieść o tym malowniczym zjawisku, jakim jest trąba ogniowa (nazywana też tornadem ogniowym lub ognistym tornadem), obiegła serwisy społecznościowe w 2011 roku, gdy została ona uchwycona na wideo w okolicach brazylijskiego miasta Sao Paulo.

Strażacy ze zjawiskiem mieli do czynienia już znacznie wcześniej, ale długimi latami nie wiedzieli z czym tak naprawdę się mierzą. Rok później ten fenomen atmosferyczny oficjalnie potwierdzili australijscy naukowcy badający pożary buszu.

Świat naukowy zainteresował się nim dawno temu, w 1923 roku, zaraz po potężnym trzęsieniu ziemi w Tokio i Jokohamie. Powstało wtedy bardzo wiele pożarów, które rozgrzały powierzchnię ziemi i zabudowę. Pojawiły się liczne trąby ogniowe, które dosłownie w ciągu 15 minut spowodowały śmierć 38 tysięcy ludzi.

Dotychczas najpotężniejszą trąbę ogniową odnotowano latem 2018 roku podczas wielkiego pożaru lasów w Mendocino w północno-zachodniej Kalifornii, położonego na północ od Sacramento. Ogień strawił aż 1500 kilometrów kwadratowych lasu, w międzyczasie niszcząc 1100 budynków.

37-letni strażak Jeremy Stoke nie tylko obserwował pożar z bliska, ale też na bieżąco informował o nim służby oraz ostrzegał mieszkańców zagrożonych osiedli. Wtedy na jego oczach pojawił się ognisty wir.

Miał on u podstawy średnicę aż 300 metrów, wysokość 12 kilometrów i obracał się z prędkością ponad 220 km/h, co czyni go porównywalnym z tornadem kategorii EF3. Temperatura w jego ramionach osiągała ekstremalne 1500 stopni! Strażak nie miał żadnych szans, stał się jego ofiarą.

Okazuje się, że takie ogniste tornado może wytworzyć każdy, ale oczywiście zachowując maksimum ostrożności. Tajemnicą ognistego tornada odtworzonego w zwykłych warunkach są prawidłowo rozmieszczone wentylatory. Strumień powietrza jaki generują kierowany jest na źródło ognia.

Jak wygląda to w praktyce zobaczycie powyżej. Jeśli zdecydowalibyście się na przeprowadzenie podobnych eksperymentów pamiętajcie, by w żadnym razie nie robić tego w zamkniętych pomieszczeniach, lecz na otwartej przestrzeni, a pod ręką warto mieć gaśnicę.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news