FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Wcześniej myślano, że to bzdura. Słońce zabija koronawirusa, i to w ciągu zaledwie kilku minut

Słońce jest naszym sprzymierzeńcem w walce z koronawirusem, który wywrócił życie miliardów ludzi do góry nogami. Wcześniejsze opinie naukowców potwierdzają się, pogoda ma decydujący wpływ na rozprzestrzenianie się zabójczego patogenu.

Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay.

Jak zapewne pamiętacie, na samym początku epidemii naukowcy twierdzili, że pogoda będzie miała kluczowe znaczenie w walce z koronawirusem. Później kanapowi eksperci skutecznie podważyli ich opinie. Teraz okazuje się, że rozsiewali fake newsy, bo rzeczywiście aura, a zwłaszcza Słońce, pomaga nam w ograniczaniu patogenu.

Właśnie dowiedli tego naukowcy z Uniwersytetu Mediolańskiego oraz Instytutu Astrofizyki we Włoszech. Wykazali, że promieniowanie słoneczne docierające do powierzchni ziemi może całkowicie dezaktywować w ciągu kilku minut wirus Sars-Cov-2 w stężeniu podobnym do tego, jakie występuje w ślinie.

Naukowcy wskazują, że właśnie promienie UVA i UVB, które zabijają koronawirusa, mogą wyjaśniać sezonowość zakażeń. Obecnie, mimo otwarcia gospodarki, transmisja wirusa w społeczeństwie jest mocno ograniczona.

 

Wpływa na to skala szczepień, jednak należy zauważyć, że co najmniej jedną dawkę przyjęła już połowa społeczeństwa, ale pełne szczepienie zaledwie nieco ponad 5 milionów. Nie ma więc odporności populacyjnej, która możliwa jest dopiero po pełnym zaszczepieniu 70-80 procent ludności.

Fot. Pixabay.

Dlaczego więc mamy ostatnio zaledwie pół tysiąca zakażeń na dobę? Badacze sądzą, że to właśnie wpływ promieniowania słonecznego likwiduje wirusa. Jeśli powtórzy się sytuacja sprzed roku, to kolejny wzrost zakażeń powinien nastąpić od sierpnia, a czwarta fala czeka nas w październiku i listopadzie, gdy promieniowanie słoneczne znacznie się zmniejszy.

Dlaczego więc w Indiach, gdzie jest dużo słoneczniej niż u nas, wirus szerzy się na dużą skalę? Również tam promieniowanie UV ogranicza transmisję, jednak kraj ten zamieszkuje 1,2 miliarda ludzi, więc w przeliczeniu liczba zarażeń nie jest olbrzymia. Byłaby dużo wyższa, gdyby nie wpływ słońca.

Wiedziano o tym już wcześniej?

Do podobnych wniosków doszli przed rokiem naukowcy z amerykańskiego Krajowego Centrum Analiz i Przeciwdziałania Zagrożeniom Biologicznym. Przeprowadzili eksperymenty, których wyniki jednoznacznie wskazują, że to właśnie od warunków atmosferycznych zależy to, jak szybko rozprzestrzenia się koronawirus.

Okazało się, że znaczący wpływ na patogen ma światło słoneczne, a dokładniej promieniowanie ultrafioletowe, które, jak zapewne każdy z nas wie, ma działanie sterylizujące. Promienie uszkadzają bowiem materiał genetyczny wirusa i jego zdolność do dalszej replikacji.

Fot. Pixabay.

Jednak nie tylko Słońce okazuje się zabójcze dla wirusa. Podobnie jest z innymi czynnikami atmosferycznymi. Naukowcy wyliczyli, że przy temperaturze od 21 do 24 stopni i bardzo niskiej, bo 20-procentowej wilgotności, na porowatej powierzchni klamek drzwi i stali nierdzewnej okres półtrwania wirusa (czas w jakim następuje jego połowiczna degradacja) wyniósł aż 18 godzin.

Dla porównania, gdy wilgotność powietrza znacznie wzrosła do 80 procent okres półtrwania wirusa zmniejszył się do 6 godzin, a dodatkowo przy promieniowaniu słonecznym spadł do zaledwie 2 minut.

W przypadku wirusa unoszącego się w powietrzu w postaci aerozolu, na kropelkach wody wyrzuconych z dróg oddechowych podczas kichania lub kasłania, przy temperaturze od 21 do 24 stopni i 20-procentowej wilgotności powietrza okres półtrwania patogenu wyniósł godzinę. Gdy dodano promieniowanie słoneczne okres ten zmniejszył się do 1,5 minuty.

To dowód na to, że w ciepłym i wilgotnym środowisku, przy intensywnej operacji słonecznej, wirus zdecydowanie szybciej rozpada się niż w chłodnych i suchych warunkach. Wysoka temperatura powoduje szybsze wyparowywanie kropelek aerozolu, za pomocą których wirus rozprzestrzenia się.

Fot. Pixabay.

Osiadając na ciepłych powierzchniach jego tłuszczowa otoczka szybciej wysycha i ulega degradacji. To wyjaśnia dlatego na południowej półkuli Ziemi, gdzie trwa obecnie jesień, a temperatury wciąż są jeszcze wysokie, podobnie jak wilgotność, zachorowań jest dużo mniej niż na półkuli północnej.

Są też złe wieści, ponieważ wraz ze spadkiem temperatury i docieraniem do powierzchni ziemi coraz mniejszych ilości promieni UV sytuacja odwróci się. To właśnie dlatego naukowcy ostrzegają przed kolejną falą zachorowań, która może rozpocząć się jesienią i być jeszcze gorsza od poprzednich.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Rai News.

prognoza polsat news