Pamiętajmy, aby nigdy nie wybierać się w góry, gdy obowiązuje ostrzeżenie meteorologiczne przed intensywnymi opadami deszczu. O tym, co nas wówczas może spotkać, przekonała się turystka, która postanowiła udać się w Beskid Sądecki.
Ulewne deszcze spowodowały tam gwałtowne wzbieranie zwykle niepozornych strumyków, które przybrały charakter rwącej rzeki, wylewającej poza koryto i grożącej osunięciami ziemi. To tzw. powódź błyskawiczna, czyli skrajnie niebezpieczne zjawisko mogące kosztować zdrowie, a nawet życie.
Każdego roku na świecie z jego powodu giną tysiące ludzi. W zagrożeniu znalazła się również turystka, której podczas powrotu ze schroniska na Hali Łabowskiej do Łomnicy rwąca rzeka przecinająca szlak, odcięła drogę ucieczki. Kobieta wezwała na pomoc ratowników GOPR-u.
Mimo, że ulewy już ustały, to jednak na bardzo wielu rzekach Śląska i Małopolski utrzymują się wysokie stany wód z licznymi przekroczeniami stanów ostrzegawczych, a nawet alarmowych. Woda deszczowa nadal schodzi z gór w doliny i może być niebezpiecznie.
Strażacy dotychczas interweniowali przy odpompowywaniu wody i zabezpieczaniu zagrożonych zalaniem miejsc ponad 100 razy. Zalane zostały niektóre drogi, zabudowania i samochody. Sporo szkód notowanych jest na Podbeskidziu i Podhalu, gdzie spadło najwięcej deszczu.
Po stronie słowackiej ulewy też dały się we znaki. W wyniku przerwania zapory wodnej, zalana została miejscowość Rudno nad Hronom. Główna droga wiodąca przez wieś zmieniła się w rwącą rzekę, która porwała jedną osobę. Niestety, nie udało się jej uratować.
Źródło: TwojaPogoda.pl