19 marca na Półwyspie Reykjanes w południowo-zachodniej Islandii doszło do pierwszej erupcji wulkanicznej od 800 lat. Wybuchł wulkan Fagradalsfjall, który pozostawał w uśpieniu od co najmniej 6 tysięcy lat.
W ostatnim czasie erupcje nasiliły się, zmieniając wulkan w prawdziwy gejzer, który zamiast gorącej wody, regularnie co jakiś czas wyrzuca z siebie fontanny rozżarzonej do blisko tysiąca stopni lawy nawet na wysokość pół kilometra.
Aby zobaczyć ten cud przyrody nie tylko z Islandii, ale też całego świata, ściągają tłumy turystów. Władze Islandii zmuszone zostały do poprawienia miejscowej infrastruktury, aby turyści mieli gdzie zaparkować i się posilić po kilkugodzinnym marszu po księżycowym terenie.
Na remonty wydano pół miliona dolarów. Nic więc dziwnego, że stowarzyszenie właścicieli ziemskich, do których należy obszar wraz z wulkanem, zamierza go sprzedać, w całości lub we fragmentach. Przyszły właściciel będzie jednak obowiązany do zachowania nieograniczonego dostępu dla turystów, choć może pobierać opłaty.
Nie podano jednak za jaką cenę nieruchomość zostanie wystawiona. Trzeba jednak zakładać, że będzie ona spora, bo chętnych z całą pewnością nie zabraknie. Szacuje się, że każdego roku rejon wulkanu będzie odwiedzać nawet kilka milionów turystów.
Na Półwyspie Reykjanes, gdzie w branży hotelarskiej pracuje bardzo wielu Polaków, rozkwitnie turystyka, a co za tym idzie zarobią wszyscy, od hotelarzy aż po restauratorów. Dla Islandii może to być przysłowiowa kura znosząca złote jaja.
Źródło: TwojaPogoda.pl / isivir.is