Ostatnie dni przyniosły pierwszy w tym sezonie większy mróz, zarówno przy gruncie, jak i na wysokości kilku metrów nad powierzchnią ziemi. To sprawiło, że Polacy zaczęli masowo ogrzewać swoje domy, a to w przypadku pieców węglowych i gazowych niesie ze sobą poważne zagrożenie.
Strażacy od lat prowadzą akcje informacyjne, które zachęcają do wyposażenia swojego domu w specjalne czujki czadowe. Jeśli w nocy instalacja grzewcza ulegnie uszkodzeniu i zacznie się ulatniać tlenek węgla, głośny dźwięk wydobywający się z urządzenia może uratować zdrowie, a nawet życie całej rodziny.
Z roku na rok liczba ofiar czadu na szczęście zmniejsza się, jednak statystyki są bezlitosne i wskazują, że mimo to w ciągu kilku najbliższych miesięcy ponad tysiąc osób zatruje się tym bezbarwnym, bezwonnym i pozbawionym smaku gazem, z czego przeszło 30 umrze.
Sondaże potrafią przerazić, ponieważ ujawniają, jak niewielka jest nasza świadomość zagrożenia ze strony czadu. Co czwarty Polak myśli, że gaz ten można rozpoznać po zapachu lub dymie, co jest nieprawdą.
W ostatnich dniach ofiarami czadu padło dwóch 70-letnich mężczyzn w Zakopanem, którzy dogrzewali swoje szczelnie zamknięte mieszkanie piecykiem elektrycznym.
Czujka czadu i dymu kosztuje już od 70 złotych, jednak wielu rodzin nie stać na nie, lub po prostu nie mają świadomości, jak niebezpieczna może być nieszczelna instalacja i jak łatwym sposobem można się przed tym ustrzec. Właśnie dlatego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji prowadzi akcję "Czad i ogień. Obudź czujność!"
Celem akcji jest upowszechnianie wiedzy na temat zagrożeń związanych z sezonem grzewczym. Każdy z nas w obliczu zagrożenia czadem i ogniem powinien wiedzieć, jak prawidłowo zachować się, aby się przed nim uchronić.
Czad (tlenek węgla) jest "cichym zabójcą". Jednym z pierwszych objawów zaczadzenia jest ból głowy. Im więcej jest tego gazu w powietrzu, tym ból głowy nasila się. Następnie pojawiają się zawroty głowy, wymioty, konwulsje, a na końcu śpiączka i śmierć. Jeśli stężenie tlenku węgla w powietrzu przekracza 12 tysięcy cząstek na milion to śmierć może nastąpić już po 2-3 wdechach w ciągu niecałych 3 minut.
Osoby, które udało się uratować, lecz uległy zatruciu czadem, przez całe życie odczuwają tego skutki w postaci np. osłabienia pamięci, upośledzenia psychicznego, problemów z mową, uszkodzenia wzroku i węchu, utraty łaknienia, zaburzenia krążenia krwi czy uszkodzenia ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego.
Nowy sposób walki z czadem
Jest nadzieja na skuteczniejszą walkę z czadem za sprawą odkrycia amerykańskich naukowców z Centrum Medycznego i Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Pittsburghu, którzy opisali wyniki swoich badań na łamach pisma "Science Translational Medicine". Opracowali oni białko, które uniemożliwia łączenie się cząsteczek węgla z tlenem przenoszonym we krwi przez hemoglobinę, a co za tym idzie, ogranicza skutki uduszenia się.
Nawet jeśli czad nie doprowadza do śmierci, to na skutek niedotlenienia powoduje poważne, często pozostające na całe życie, upośledzenia pracy mózgu. W trakcie eksperymentów okazało się, że zmutowane białko Ngb H64Q podane bezpośrednio do krwi jest w stanie wypierać tlenek węgla aż 1200 razy szybciej niż powietrze.
Zazwyczaj wypieranie połowy ilości tlenku węgla z krwi trwa około 320 minut, przy zastosowaniu 100-procentowego tlenku czas ten zmniejsza się do 74 minut, zaś po podaniu białka H64Q do zaledwie 23 sekund. Testy przeprowadzono na myszach, dzięki czemu udało się uratować aż 7 z nich na 8.
Co więcej, zmutowane białko bardzo szybko można wydalić z organizmu poprzez mocz. Substancję będą mogli podawać strażacy lub policjanci, bezpośrednio na miejscu zdarzenia, zdecydowanie przyspieszając kurację. Pierwsze wyniki są bardzo obiecujące, potrzebne są jednak dalsze testy.
Wraz z unowocześnianiem systemów grzewczych i wzrastającą liczbą montowanych czujek, coraz mniej Polaków będzie zagrożonych zatruciem tlenkiem czadu. Jednak odkrycie naukowców może wyeliminować ich liczbę niemal całkowicie. Trzymamy za to kciuki.
Czad groźniejszy od AIDS
Tlenek węgla zabija każdego roku więcej ludzi na świecie niż zanieczyszczona woda, malaria, wirus HIV i AIDS, razem wzięte. Jak informuje pismo medyczne "The Lancet". Okazuje się, że każdego roku od 3,5 do 4,3 miliona ludzi umiera na skutek skażenia powietrza we własnych domach.
Strażacy niezmiennie podkreślają, że czad jest bezbarwny i bezwonny. Jeśli instalacja jest nieszczelna, a wentylacja ograniczona, to wówczas gaz zaczyna rozprzestrzeniać się po domu i może śmiertelnie nas zatruć podczas snu. Warto więc lekko uchylać okna, aby zapewnić dopływ świeżego powietrza. W żadnym razie nie wolno zatykać kratek wentylacyjnych.
Najtańszym sposobem na uniknięcie tragedii jest regularny przegląd instalacji grzewczej. Warto też zamontować specjalne czujniki czadu, które wykrywają tlenek węgla. Cena najtańszych nie przekracza 100 zł, są niezawodne i mają nawet 10 lat gwarancji. Gdy tylko dojdzie do ulatniania się czadu, czujka natychmiast nas o tym poinformuje donośnym dźwiękiem.
W skali całego świata liczba ofiar czadu idzie w miliony i to przede wszystkim w najuboższych krajach, gdzie brak jest elektryczności. Ludność zmuszona jest palić w nieszczelnych piecach, a następnie na co dzień oddychać tym, czym pali, a więc trującymi pyłami i gazami. W piecach ląduje drewno, słabej jakości węgiel i zwierzęce odchody. Efekty spalania zamiast opuszczać dom, wracają do niego, z powodu zapchanych kominów, popękanych rur i stojącego powietrza.
Szacuje się, że bezpośrednio narażone na zanieczyszczenie powietrza wewnątrz swych domów, są aż 3 miliardy ludzi. Mogą ich dotykać ciężkie choroby układu oddechowego, a przez to ich życie może się znacząco skracać. Głównie dotyczy to dzieci i osób starszych.
Naukowcy wyliczają też, jak można ten problem rozwiązać. Aż 1,2 miliarda ludzi w Afryce i Azji, mimo dwudziestego pierwszego wieku, wciąż nie jest podłączonych do sieci energetycznej. Nie może więc gotować i ogrzewać się w bezpieczny sposób.
Trzeba też patrzeć w przyszłość, a nie rysuje się ona pomyślnie, ponieważ w niektórych regionach świata paliw stałych może zabraknąć i trzeba będzie przejść albo na energię elektryczną, albo też na energię słoneczną. Dla ludzi ubogich może się to okazać problemem nie do rozwiązania.
Źródło: TwojaPogoda.pl / The Lancet / Straż Pożarna / MSWiA.