Lekarzom ze szpitala w słowackich Koszycach udało się uratować życie polskiej turystce, która wraz z partnerem spędziła noc w ciężkich zimowych warunkach w Dolinie Mięguszowieckiej po południowej stronie Tatr Wysokich na Słowacji.
O poranku partner kobiety nie mógł jej obudzić. Wówczas wezwał na pomoc ratowników górskich. Gdy przybyli oni na miejsce, turystka była nieprzytomna. Na pokładzie śmigłowca trafiła do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że temperatura jej ciała spadła do zaledwie 17 stopni.
Znajdowała się więc z głębokiej hipotermii, która mogła się skończyć śmiercią. Medycy podłączyli kobietę do specjalnego urządzenia, które pozwala powoli podgrzewać krew o około 5 stopni na godzinę. W ciągu kilku godzin przywrócili jej normalną temperaturę. Turystka odzyskała świadomość i była w dobrym stanie.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy lekarzom udało się przywrócić do życia osobę, która uległa głębokiemu wychłodzeniu organizmu do tego stopnia, że temperatura jej ciała spadła o 20 stopni w porównaniu z normalną temperaturą zdrowego człowieka.
2-latek przeżył tylko cudem
W listopadzie 2014 roku polskie media obiegła szokująca informacja. 2-letni malec z miejscowości Racławice w okolicach Krakowa, około godziny 5:00 nad ranem niepostrzeżenie wymknął się z domu. Babcia, pod opieką której pozostawał, zauważyła jego zniknięcie i wezwała służby, dopiero po kilkudziesięciu minutach.
Chłopczyka znaleziono o godzinie 8:00, około 600 metrów od domu, nad rzeką. Temperatura odczuwalna powietrza wynosiła wówczas aż minus 10 stopni. Lekarze dokonali pomiaru temperatury ciała i byli wstrząśnięci. Organizm 2-latka był już w stanie głębokiej hipotermii, temperatura spadła do 12 stopni i była aż o 25 stopni niższa aniżeli u zwykłego człowieka.
Dziecko zostało przetransportowane do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu. Lekarze ratowali chłopczyka poprzez przetaczanie krwi przez specjalistyczne urządzenie, które ją podgrzewało o 6 stopni na każdą godzinę. W ciągu doby udało się przywrócić dziecku normalną temperaturę organizmu.
Lekarze byli bardzo ostrożni w rokowaniach, ponieważ 2-latkowi groziło uszkodzenie mózgu. Jednak wraz z upływem kolejnych dni dziecko zostało pomyślnie wybudzone ze śpiączki i zaczęło samodzielnie oddychać. Wreszcie piło herbatę, uśmiechało się i bawiło zabawkami.
Więcej niezwykłych przypadków
Lekarze są zdania, że mamy do czynienia z cudem. Jest to bowiem pierwszy przypadek w opisanej historii medycyny światowej, że człowiek wraca do normalnego funkcjonowania po ekstremalnie głębokim wychłodzeniu. Do tej pory opisano tylko jeden przypadek, gdy dziecko zdołano przywrócić do życia.
Była to 7-letnia Szwedka, która zaginęła na mrozie w Boże Narodzenie w grudniu 2010 roku. Po 9-godzinnej resuscytacji, dziecko udało się uratować, mimo, że temperatura jej ciała spadła do 14 stopni, a więc była o 2 stopnie wyższa niż 2-latka spod Krakowa.
Podobny los wiosną 2014 roku spotkał 15-latka, który pokonał w luku podwozia samolotu 5-godzinną podróż przy temperaturze spadającej do minus 50 stopni. Również on wszedł w stan hibernacji, w którym wszelkie czynności życiowe ustały do minimum. Nastolatek cały i zdrowy został przewieziony do szpitala.
Stan hibernacji jak u zwierząt?
W jaki sposób dzieci wróciły do życia po tym, jak przypominały dosłownie sopel lodu? Naukowcy mówią o hibernacji, takiej samej, w jaką zapadają zwierzęta w okresie zimowym. Podczas letargu temperatura ich ciała wyrównuje się z temperaturą otoczenia. Przeważnie jest to około zera, choć zdarzają się ewenementy, jak np. suseł arktyczny, który wychładza się do minus 3 stopni.
Dzięki temu następuje znaczny spadek metabolizmu, akcji serca nawet do jednego uderzenia na minutę, spowolnienie tempa oddychania aż do wystąpienia bezdechu włącznie, spadek aktywności mózgu i brak reakcji na bodźce zewnętrzne.
Według niektórych naukowców, przypadek 2-letniego Adasia, stanowi dowód na to, że przy sprzyjających warunkach w taką hibernację może zapaść również człowiek. Nie wiadomo czy możliwy jest samoistny powrót organizmu do normy, czy konieczna jest interwencja medyczna.
Wraz z rozwojem medycyny otworzyła się tym samym furtka dla ofiar skrajnej hipotermii. W prasie medycznej można natknąć się na wiele znaków zapytania, dotyczących przypadków zgonów na skutek wychłodzenia organizmu.
Czy lekarze poprawnie stwierdzili zgon, skoro w stanie hibernacji organizm zachowuje się tak, jakby był martwy? Ilu z tych ludzi, gdybyśmy zastosowali równie szeroko zakrojone działania medyczne, jak w przypadku Adasia, udałoby się uratować? Tego nie wiemy.
Dokładne opisanie przypadku 2-latka z całą pewnością rzuca nowe światło na tajemnice hipotermii i hibernacji, z którymi naukowcy od zawsze wiążą nadzieję, że przedłużenie ludzkiego życia.
Dziś stosuje się metody zamrażania ludzkich tkanek, być może w przyszłości będzie możliwość "zamrożenia" żywego człowieka, a następnie odmrożenie go bez jakichkolwiek szkód dla jego zdrowia. Bez wątpienia przypadek Adasia to cud, który powinniśmy lepiej poznać.
Źródło: TwojaPogoda.pl