Bardzo niepokojące informacje docierają do nas z południowej i wschodniej Azji, gdzie szaleją niszczycielskie w skutkach i zarazem zabójcze powodzie wywołane przez wyjątkowo intensywne opady deszczu. W Chinach, Indiach i Japonii kataklizm dotknął już kilkanaście milionów ludzi.
W Indiach z wielką wodą walczy już 1,5 miliona ludzi. Najwięcej szkód żywioł poczynił w północno-wschodnim stanie Asam. Zginęły 33 osoby. Zniszczone są domy, budynki użyteczności publicznej, drogi i mosty, a 17 zapór wodnych uległo przerwaniu.
W Japonii w prefekturze Kumamoto w ciągu jednej doby spadło ponad 400 litrów deszczu na metr kwadratowy ziemi, czyli 4-krotnie więcej niż potrzeba, aby wywołać katastrofalną powódź błyskawiczną. Przez powodzią uciekło blisko 300 tysięcy osób. Niestety, zginęło ponad 50 osób.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w Chinach, gdzie powódź dotknęła już 12 milionów mieszkańców. Na rzece Jangcy, jednej z największych rzek w Chinach, nad brzegami której mieszka blisko pół miliarda ludzi, uszkodzeniem grozi Tama Trzech Przełomów, największa zapora wodna na świecie.
Zagrożone życie pół miliarda ludzi
Według Asia Times Financial tak rozległych powodzi nie notowano od 1949 roku. Rzeką Jangcy przepływa jedna z najwyższych fal powodziowych w historii pomiarów hydrologicznych. Tymczasem możliwości ograniczania powodzi przez zaporę są ograniczone.
Gdyby zapora runęła, rzeką popłynęłoby istne tsunami, które zniszczyłoby wszystkie miejscowości położone nad jej brzegami. Fali osiągnęłaby nawet 25 metrów, czyli wysokość 10-piętrowego wieżowca. W zagrożeniu znalazłoby się życie blisko pół miliarda ludzi.
Innego zdania niż zachodnie media, są chińscy inżynierowie cytowani przez kontrolowane przez partię komunistyczną media. Twierdzą oni, że tama jest w stanie przyjąć nawet wody powodzi tysiąclecia, a więc przepływ rzędu 70 tysięcy metrów sześciennych na sekundę.
W ostatnich latach ujawniono zdjęcia satelitarne, z których wynika, że struktura Tamy Trzech Przełomów ulega systematycznej deformacji. Ekolodzy od lat ostrzegają, że chińskie władze nie radzą sobie z utrzymaniem tak potężnej budowli hydrotechnicznej, a przez to stanowi ona poważne zagrożenie dla ludzi i środowiska naturalnego.
Ratunek czy katastrofa?
Warta 25 miliardów dolarów największa elektrownia wodna świata, budowana w latach 1993-2010, ma za zadanie zasilać Chiny w tanią energię, a także uchronić miliony ludzi przed powodziami i zwiększyć żeglowność rzeki.
Zagraża ona egzystencji niektórych gatunków ryb, ponieważ do rzeki wciąż dostają się trujące chemikalia. Z kolei geolodzy uważają, iż skala sztucznego zbiornika jest tak wielka, że ciężar nagromadzonej wody może wpływać na tektonikę powodując trzęsienia ziemi.
Sami mieszkańcy w liczbie aż 1,3 miliona zostali zmuszeni do przesiedlenia z miast, które pogrążyły się w wodach rzeki Jangcy. Chiny obiecują, że radzą sobie z wszystkimi problemami, jednak nie są w stanie zapewnić zwierzętom i roślinności odpowiednich warunków do życia.
Zniszczenie naturalnych siedlisk życia dzikiej zwierzyny oraz trwała przemiana dziewiczych krajobrazów spędza sen z powiek tak samo przyrodnikom jak i geologom. Jeszcze nigdy w historii człowiek na taką skalę nie ingerował w środowisko naturalne przeobrażając świat fauny i flory.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Asia Times Financial.