FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Największe miasto Indonezji znów pod wodą. Władze mają dość i przenoszą stolicę do... dżungli

Drugi raz w ciągu zaledwie miesiąca największe miasto Indonezji i zarazem druga największa aglomeracja świata znalazła się pod wodą. Władze mają już tego serdecznie dość i postanowiły przenieść swoją stolicę do... dżungli.

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Dżakarta to jedno z najgęściej zaludnionych miast na świecie. Wraz z przedmieściami mieszka tam tyle ludzi, ile niemal w całej Polsce, czyli około 38 milionów. Ścisk jest niesamowity, budynki są wznoszone, często niezgodnie z przepisami, jeden przy drugim.

Tymczasem miasto wzniesiono na obszarach depresyjnych, gdzie spływająca ze wzniesień deszczówka gromadzi się i zatapia wszystko wokół siebie. W środę (26.02) nad miastem przeszła potężna ulewa. W ciągu niecałej doby spadło tyle deszczu, ile u nas notuje się przez pół roku.

Na efekt oberwania chmury nie trzeba było długo czekać. Niżej położone dzielnice zostały zalane nawet na wysokość 2 metrów. Pod wodą znalazły się nie tylko zabudowania, ale też główne arterie komunikacyjne. Utworzyły się gigantyczne korki, całkowicie paraliżując całą aglomerację.

Potop zmusił w Dżakarcie i okolicach 45 tysięcy ludzi do opuszczenia swoich domów. Większość z nich miało czas tylko na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, porzucając dobytek życia na pastwę żywiołu. Ucierpieli też mieszkańcy innych regionów zachodniej Jawy, w sumie 120 tysięcy osób.

Władze ogłosiły stan wyjątkowy, który potrwa co najmniej przez 2 tygodnie. Takie kataklizmy zdarzają się coraz częściej. Do poprzedniego doszło w styczniu. Wtedy nad Dżakartą przeszła największa ulewa od kiedy prowadzi się pomiary, a więc od 1866 roku.

Dżakarta co roku boryka się z powodziami, znanymi jako Banjir. Tymczasem synoptycy przewidują, niestety, że najgorsze dni tegorocznej pory deszczowej są jeszcze przed stolicą - relacjonuje dla TwojaPogoda.pl Piotr Śmieszek, Polak mieszkający w Indonezji.

W wyniku utonięcia lub porażenia prądem zginęły 63 osoby. Ponad 173 tysiące mieszkańców zmuszonych zostało opuścić swoje domy z powodu zagrożenia zdrowia i życia. Uszkodzona sieć energetyczna pozbawiła na wiele godzin prądu kilka milionów odbiorców. Nie działała też sygnalizacja świetlna na ulicach, a szpitale musiały korzystać z zasilania awaryjnego.

Władze Indonezji nie zamierzały biernie przyglądać się, jak kolejne ulewy dewastują metropolię i pochłaniają kolejne ofiary. Rozpoczęły wdrażanie w życie technologii modyfikowania pogody. W tym celu samoloty CN295 i Casa miały rozpylać w chmurach jodek srebra, aby wymusić opady nad morzem, unikając ulew na lądzie.

Po miesiącu okazało się, że ta technologia pozostawia jeszcze wiele do życzenia i nie można ot tak sobie wstrzymać deszczu lub sprawić, aby chmury wypadały się z dala od Dżakarty. Dlatego też władze zamachnęły się na jeszcze potężniejszy projekt. Chcą dołączyć do nielicznego grona krajów, które zbudują swoją stolicę od podstaw.

Nowa stolica w dżungli

Ścisk jest niesamowity, o potwornym zanieczyszczeniu powietrza nawet nie wspominając. Zgodnie z prognozami miasto miałoby się rozwijać w przyszłości jeszcze szybciej, przyciągają kolejne miliony mieszkańców wsi. Tak się jednak nie stanie, ponieważ przestraszono się wynikających z tego zagrożeń.

Panorama Dżakarty, stolicy Indonezji. Fot. Max Pixel.

Tym głównym, poza wszechobecnych skażeniem środowiska, są oczywiście kataklizmy naturalne, które coraz dotkliwiej dają się we znaki metropolii. Indonezja jest bowiem jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi i erupcje wulkaniczne krajów na naszej planecie.

Dżakarta od lat jest zagrożona potężnym wstrząsem, a w niedalekiej odległości od niej góruje wiele aktywnych wulkanów. Wystarczy kilka minut, aby stolica stanęła w gruzach. W przyszłości problemem będą także zmiany klimatyczne, a zwłaszcza podnoszący się poziom światowych oceanów.

Już za 20 lat nadmorskie dzielnice będą zagrożone podtopieniami, gdy słona morska woda zacznie się wdzierać w głąb lądu. Nie ma opracowanego planu ratunkowego, dlatego aby uniknąć kryzysu gospodarczego, władze postanowiły zbudować nową stolicę.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że chcą to zrobić we wschodniej części Borneo, trzeciej co do wielkości wyspie na świecie, po Grenlandii i Nowej Gwinei. Wyspa, która jest przeszło dwukrotnie większa od Polski, słynie ze swoich nieprzemierzonych lasów deszczowych.

Pośród nich ukrywają się ostatnie sztuki orangutanów, których gatunek znajduje się w krytycznym zagrożeniu wyginięciem, podobnie jak słoń karłowaty i podgatunek słonia indyjskiego. Na wyspie występują nie tylko niezliczone gatunki fauny, ale też flory, w znacznej mierze nieodkryte i nieopisane.

Władze Indonezji zapowiedziały, że budowa nowej stolicy, we wschodniej części Borneo, rozpocznie się w 2021 roku, a pierwsi mieszkańcy przeniosą się tam zaledwie 3 lata później. W przyszłości miasto ma się zmienić w metropolię o populacji idącej w dziesiątki milionów. Niebawem ma dojść do spotkania prezydentów Indonezji i USA, a tematem rozmów mają być amerykańskie inwestycje w nową stolicę.

W te miejsce przeniosą stolicę Indonezji. Fot. Google Maps.

Pierwsi mieszkańcy zapewne będą przybywać z samego Borneo, które teraz jest zamieszkiwane przez 15 milionów osób. Cieszą się oni, że ich byt wreszcie się poprawi, bo będą mogli liczyć na dobrą pracę np. w budownictwie. Teraz to niemożliwe, bo region rozwija się bardzo powoli, a od Dżakarty dzieli ich aż 1200 kilometrów.

Nowa stolica ma być inteligentnym miastem pośród lasów. Ma być wzorem zrównoważonego rozwoju. Problem zanieczyszczenia środowiska naturalnego, smogu, przeludnienia czy problemów w ruchu drogowym ma być rozwiązany dzięki nowatorskim projektom architektonicznym.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news