FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Seria silnych trzęsień ziemi na Portoryko. Wyspa została odcięta od prądu, a domy legły w gruzach

Seria trzęsień ziemi od kilku dni nękała mieszkańców karaibskiego Portoryko. Okazuje się, że były one zapowiedzią znacznie potężniejszych wstrząsów, które pozbawiły większość mieszkańców prądu. Ratownicy przeszukują gruzy w poszukiwaniu ofiar.

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Portoryko wciąż jeszcze nie podniosło się po katastrofalnym w skutkach tropikalnym huraganie Maria, który zdewastował wyspę w drugiej połowie września 2017 roku, pozbawiając życia co najmniej 3 tysiące osób i niszcząc dziesiątki tysięcy domów.

Uszkodzona infrastruktura drogowa, kolejowa i energetyczna odbudowywana jest aż po dziś dzień i jeszcze długo nie przywrócony zostanie stan sprzed uderzenia huraganu. Tymczasem wyspę nawiedza kolejny niszczycielski żywioł.

Seria wstrząsów ziemi rozpoczęła się pod koniec grudnia. Z biegiem dni częstotliwość, jak i natężenie wstrząsów systematycznie rosło. Początkowo trzęsienia miały siłę M3.0, jednak ostatnio nawet M4.0 i M5.0. W poniedziałek (6.01) w godzinach południowych czasu polskiego nastąpił wstrząs o sile M5.7.

Słynna formacja skalna Punta Ventana przed wstrząsami (po lewej) i po wstrząsach (po prawej). Fot. GFR Media / Twitter.

To było dotychczas najsilniejsze drżenie, które spowodowało sporo szkód. Do morza runął słynny łuk skalny, znany jako Punta Ventana. Atrakcja geologiczna przyciągała każdego roku tysiące turystów, którzy na jej tle wykonywali sobie zdjęcia.

Wstrząs spowodował zniszczenie wielu budynków, kilometrów dróg, mostów i kładek, a także pozbawił prądu wielu odbiorców. Jak się później okazało, był to jedynie przedsmak jeszcze potężniejszego wstrząsu, a dokładniej dwóch, które nastąpiły we wtorek (7.01), a które były najsilniejszymi na wyspie aż od 102 lat!

Najpierw o godzinie 9:24 czasu polskiego odnotowano trzęsienie o sile M6.5, a następnie o godzinie 12:18 wstrząs M6.0. Ich epicentra zlokalizowane były zaledwie 50 kilometrów od południowo-zachodniego wybrzeża wyspy, a ich ogniska około 10 kilometrów pod dnem Morza Karaibskiego.

Nie wystosowano ostrzeżenia przed tsunami, więc nie było konieczności ewakuacji turystów i mieszkańców. Na wyspie panuje chaos, turyści w panice próbują jak najszybciej opuścić wyspę tłocząc się na lotniskach. Jak wynika z informacji władz, znaczna część wyspy jest pozbawiona prądu.

Po tym jak ogłoszono stan wyjątkowy, służby patrolują szczególnie niebezpieczne obszary, gdzie może dochodzić do zamieszek i kradzieży. Część odbiorców jest też pozbawiona wody. Ratownicy przeczesują gruzowiska w poszukiwaniu ofiar. Dotychczas potwierdzono śmierć 1 osoby. Jeśli silne wstrząsy będą się powtarzać, a wciąż mają miejsce wstrząsy wtórne o mniejszym natężeniu, to sytuacja może się wymknąć spod kontroli.

Portoryko w swej historii doświadczyło wielu wstrząsów, ale te najpotężniejsze zdarzają się tylko raz na stulecie. Poprzedni miał miejsce w październiku 1918 roku, gdy osiągnął siłę M7.1. Zginęło wtedy od 76 do 116 osób. Największe szkody poczyniło tsunami.

Jeszcze wcześniej ziemia zadrżała z siłą M8.0, co miało miejsce w maju 1787 roku. Brak jest jednak informacji o szkodach i ofiarach, choć musiał być ich bardzo wiele. Nic dziwnego, że służby i mieszkańcy obawiają się powtórki sprzed 233 lat, ponieważ wstrząsy w rejonie Portoryko są w stanie generować olbrzymie zniszczenia.

Źródło: TwojaPogoda.pl / USGS.

prognoza polsat news