FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Chcesz ratować klimat? Przygotuj się na duże podwyżki cen energii, żywności, dosłownie wszystkiego

Unia Europejska nie wycofuje się ze swojej strategii na rzecz powstrzymania globalnego ocieplenia, która jest najbardziej ambitna na świecie. Co to oznacza dla polskiego węgla i zapowiadanych podwyżek cen prądu? Czy grozi nam zapaść gospodarcza?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Jak podała Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) w ubiegłym roku pobiliśmy kolejny rekord stężenia dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze, który sięgnął poziomu aż 407,8 cząstek na milion. Poprzedni rekord z 2017 roku wynosił 405,5 cząstek na milion. Rekord ustanawiany jest z roku na rok. Obecne stężenie jest niemal o połowę wyższe niż przed rewolucją przemysłową.

Według większości naukowców to właśnie dwutlenek węgla, emitowany w znacznej mierze przez działalność ludzką, odpowiada za wzrost średniej globalnej temperatury powietrza. Jak pamiętamy, 2016 rok zapisał się na świecie jako ten najcieplejszy, natomiast ubiegły rok najcieplejszy był w Polsce, zaś ten bieżący kandyduje do miana jeszcze cieplejszego.

Aby ograniczyć emisję dwutlenku węgla i, tym samym, spowolnić lub zatrzymać ocieplanie się klimatu, od początku grudnia w Madrycie odbywa się doroczna, światowa konferencja klimatyczna. Do stolicy Hiszpanii zjechało się kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli blisko 200 krajów świata, a także naukowcy i wszyscy ci, którzy poważnie martwią się zmianami klimatycznymi.

Unijnej gospodarce grozi upadek?

Tuż przed szczytem swoją ambitną politykę klimatyczną ponowiła Unia Europejska, zamierzająca stać się pierwszą na świecie znaczącą gospodarką, która do połowy wieku ograniczy emisję gazów cieplarnianych niemal do zera.

Już w 2030 roku emisja ma spaść o 45 procent. Jak tego dokonać? Przede wszystkim Unia zamierza promować odnawialne źródła energii (OZE). Chce, aby do 2050 roku stanowiły one podstawę systemu energetycznego. Z odnawialnych źródeł ma powstawać aż 80 procent energii.

Jednak nie tylko OZE ma sprawić, że Unia stanie się zero-emisyjna. Ma w tym pomóc także termomodernizacja budynków tak, aby zużycie energii ograniczyć nawet o połowę. Wskazywaną drogą do osiągnięcia tego celu jest także zwiększenie wydajności energetycznej w przemyśle, czy też elektryfikacja transportu i upowszechnienie samochodów elektrycznych.

Co najważniejsze, zwłaszcza dla Polski, Unia wskazała jedynie cel, a nie to, jakimi metodami należy redukować emisję dwutlenku węgla. Każdy kraj ma miks energetyczny oparty na różnym udziale procentowym danych surowców, więc może zerowy bilans osiągnąć w inny sposób.

Polska energetyka wciąż jest w większości oparta na węglu, którego, jak zapewnia premier Mateusz Morawiecki, udział w miksie energetycznym będzie powoli zmniejszany m.in. na rzecz energetyki jądrowej. Jednocześnie emisja dwutlenku węgla ma być pochłaniana przez Leśne Gospodarstwa Węglowe, które już funkcjonują.

Według rządu to wystarczy, abyśmy zdołali osiągnąć wyznaczone przez Unię Europejską cele do 2030 i 2050 roku. Sukcesy naszego kraju w ograniczaniu emisji dwutlenku węgla są spore, ponieważ od lat 90. ubiegłego wieku udało się zmniejszyć emisję o 30 procent.

Jednak nie dla wszystkich zarówno dotychczasowe redukcje, jak i te zakładane, oznaczają przełom. Unia Europejska to tylko jedna z największych gospodarek, a co z innymi? Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Japonią i Indiami? Czy one również zapowiedzą równie ambitne cele redukcyjne? Czy ich dotrzymają?

Tutaj pojawia się istotny problem. Europa nakłada na siebie rygory, tymczasem takie kraje jak Chiny, które zapowiedziały budowę nowych elektrowni węglowych, a ostatnio także USA, które wycofują się z Porozumienia Paryskiego, takich ograniczeń emisji nie zakładają, wobec tego ich gospodarki nadal będą się świetnie rozwijać kosztem Unii Europejskiej.

Uratuje nas technologia

Czy unijna gospodarka, a w tym również polska, może ratowanie klimatu przypłacić upadkiem? Wielu ekspertów się tego obawia. Jednak perspektywa 2050 roku jest dla wielu decydentów, ale też zwykłych zjadaczy chleba, na tyle odległa, że nie zamierzają się nią teraz przejmować, bo przecież w każdej chwili może wybuchnąć wojna światowa, a zmasowane erupcje wulkaniczne, upadek planetoidy lub też nagłe ochłodzenie klimatu, może zupełnie odmienić ten problem.

Mogą też przecież powstać olbrzymie magazyny energii, a także mogą się pojawić zupełnie nowe pomysły oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla, które sprawią, że rezygnacja z węgla i zamykanie elektrowni węglowych, a przez to utrata dziesiątek tysięcy miejsc pracy i spowalnianie gospodarki, wcale nie będą konieczne. Wilk będzie syty i owca cała.

Naukowcy z Weizmann Institute of Science stworzyli nowy gatunek bakterii, który może żywić się największą zmorą ekologów, czyli CO2. Za sprawą sterowanej ewolucji bakterii E. coli, udało się całkowicie zmienić ich preferowaną dietę i zamiast cukrem, teraz są karmione dwutlenkiem węgla... Dowiedz się więcej

Z kolei firma Hypergiant Industries zbudowała bioreaktor Eos, który wypełniony jest glonami potrafiącymi pochłonąć, na drodze fotosyntezy, olbrzymie ilości dwutlenku węgla oraz małe ilości wody i promieni słonecznych. W zamian generują sporą ilość tlenu i energii, ale są one spożytkowane na własne potrzeby. Naukowcy chcą jednak docelowo przekształcać je na biopaliwo... Dowiedz się więcej

Pomysł na pochłanianie dwutlenku węgla mają też inżynierowie z Uniwersytetu w Waterloo, którzy poinformowali, że udało im się stworzyć sztuczny liść zmieniający dwutlenek węgla w paliwo. Nazywany jest sztucznym liściem, ponieważ naśladuje prawdziwe liście i proces fotosyntezy. Liść wytwarza glukozę i tlen, a więc mamy technologię do produkcji metanolu, czyli paliwa... Dowiedz się więcej

Węgiel nie traci na popularności

Tyle się mówi o wycofaniu się z węgla, tymczasem ruszają właśnie budowy nowych elektrowni węglowych. W ponad 60 państwach powstaną wkrótce bloki o łącznej mocy aż 579 GW. To niemal 30 procent mocy wszystkich istniejących obecnie elektrowni węglowych na całym świecie.

W samych Chinach, które przodują obecnie w budowie nowych elektrowni węglowych, planowana moc ma wynieść więcej niż łącznie wszystkich elektrowni węglowych w całej Unii Europejskiej. Dalsze w kolejności są Indie, Turcja, Wietnam, Indonezja, Bangladesz i... Japonia, która po katastrofie w Fukushimie wraca do węgla.

Również Niemcy, pomimo licznych deklaracji ekologicznych, nie zamierzają się rozstawać z węglem. Eksperci stwierdzili, że nie powinno się rezygnować z tych elektrowni, które są w trakcie budowy. Mowa opalanej węglem kamiennym elektrowni Datteln IV w Zagłębiu Ruhry, która zostanie częściowo przyłączona do sieci w pierwszym kwartale 2020 roku.

Z kolei w Wielkiej Brytanii będzie mogła powstać pierwsza od ponad 30 lat głębinowa kopalnia węgla, ponieważ rząd nie wyraził sprzeciwu. Wydobywanych ma być z dna morskiego 2,5 miliona ton węgla koksującego rocznie, co najważniejsze, przez kolejnych 50 lat!

Zgodnie z oświadczeniem firmy budującej kopalnię, ma ona zaopatrywać brytyjski i międzynarodowy przemysł stalowy, zapewniać setki miejsc pracy w regionie i stworzyć najwyższej klasy łańcuch zaopatrzenia w całym hrabstwie.

Ekologia oznacza dużo droższy prąd

Nie oszukujmy się, większość z nas o wiele bardziej obawia się nadchodzących podwyżek cen prądu niż czekających nas zmian klimatycznych. To właśnie z powodu rosnących cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla ustanawianych przez Unię Europejską, a te biją wciąż to nowe rekordy, rosną ceny węgla, a co za tym idzie, również ceny prądu mogą skoczyć nawet o ponad 30 procent.

Choć rząd zapowiedział rekompensaty dla każdego gospodarstwa domowego, które mają sprawić, że podwyżki nie będą w ogóle odczuwalne przez przeciętnego Kowalskiego, to jednak rosnące ceny prądu dla samorządów oznaczają chociażby podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, a także większe obciążenie budżetowe dla szpitali i szkół, a w ostateczności wzrosty cen żywności. Wzrost cen prądu uderzy też w przedsiębiorców.

Rekompensaty nie rozwiązują też problemu na przyszłość, bowiem odchodzenie od węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii z biegiem lat będzie nas kosztować coraz więcej, a to wiąże się z nieuchronnymi dalszymi podwyżkami, jedynie odwlekanymi w czasie.

W ciągu następnych dni dowiemy się, jakie cele postawiły przed sobą poszczególne kraje, jak chcą łagodzić skutki zmian klimatycznych i jak wpłynie to na ich gospodarkę, a także sytuację społeczną. Czy uda się pogodzić jedno z drugim? Czy gwałtowne redukcje emisji nie spowodują zapaści gospodarczej i pogorszenia jakości naszego życia?

Kto stoi za Gretą Thunberg?

Bez wątpienia na naszych oczach dzieje się rewolucja, której celów jest kilka, a tylko jednym z nich jest większa dbałość o środowisko naturalne, w którym żyjemy. Są też oczywiście cele geopolityczne, swoiste gierki mocarstw, które upolityczniają problem ocieplającego się klimatu.

Jak donosi hiszpańska gazeta „El Confidencial”, 16-letnia aktywistka klimatyczna Greta Thunberg, która zasłynęła emocjonalnym przemówieniem na forum ONZ i organizacją Szkolnych Strajków Klimatycznych, jest powiązana poprzez Daniela Donnera, autora jej kampanii medialnych, z Europejską Fundacją Klimatyczną (ECF), wspieraną przez najbardziej wpływowych i najbogatszych ludzi świata, a także znane firmy.

Fundację wspierają fundusze charytatywne i społeczne koncernów takich, jak IKEA czy Hewlett Packard, a także fundusz rodziny Rockefellerów czy Michaela Bloomberga, polityka i właściciela finansowych koncernów medialnych. Do fundacji dokładają się też firmy z branży energetycznej, którym zależy na szybkiej transformacji na zielone źródła energii.

Sama Greta jest z kolei oskarżana o wybiórczość ekologiczną. Media zarzucają jej podróżowanie katamaranem wspomaganym nieekologicznym silnikiem diesla, z obstawą w postaci dwóch spalinowych łodzi i śmigłowca. Nie brakuje też zdjęć, na których nastolatka otoczona jest plastikowymi sztućcami i kubkami, a w jej rodzinnym domu znajdują się drogie fotele ze zwierzęcej skóry.

Czy za transformacją na ekologiczne źródła energetyczne stoją potężne koncerny energetyczne, te same, które dotychczas zabiegały o poparcie dla węgla? Czy zielona energia, którą mieliśmy wytwarzać na własne potrzeby poprzez przydomowe panele fotowoltaiczne i farmy wiatrowe, zostanie zmonopolizowana przez potężne koncerny, i tak naprawdę nic w tej materii się nie zmieni?

Czy zmiany, którym się poddajemy, sprawią, że uda się zatrzymać globalne ocieplenie? Czy nie zabieramy się za to zbyt późno? A może, jak sądzą niektórzy, jest to całkowicie niepotrzebne, bo zmiany klimatyczne to proces naturalny i nie mamy na niego wpływu?!

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news