Przez kilka następnych dni zmiany klimatyczne będą tematem numer jeden światowych mediów. W Madrycie, stolicy Hiszpanii, właśnie rozpoczęła się doroczna światowa konferencja klimatyczna. Wiemy już, że w trakcie niej Stany Zjednoczone oficjalnie ogłoszą początek procesu wycofywania się ze słynnego Porozumienia Paryskiego.
Czołowy gracz się wycofuje
Donald Trump, prezydent USA, stwierdził, że umowa klimatyczna nakłada na kraj drakońskie finansowe i gospodarcze obciążenia. Zastrzegł jednak, że rozpocznie negocjacje, ponieważ chce osiągnąć porozumienie uczciwe, zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i ich firm, pracowników i podatników. Dodajmy, że USA są obok Chin największym emitentem dwutlenku węgla.
Również przedstawiciele Polski będą zabiegać o sprawiedliwą transformację energetyczną. Mateuszowi Morawieckiemu, polskiemu premierowi, zależy na tym, aby systematycznie zmniejszać uzależnienie od węgla, jednak jednocześnie, aby ceny prądu nie rosły w galopującym tempie. Według niego transformacja energetyczna powinna przebiegać zdroworozsądkowo.
Polska znajduje się obok USA w grupie państw chcących zapobiec temu, aby walka ze zmianami klimatycznymi odbijała się na gospodarce, a więc również na finansach przeciętnego Kowalskiego, który będzie obciążony podwyżkami cen prądu i wody.
Nie ma co ukrywać, że zamysł jest taki, aby bogate kraje dokładały się do rewolucji energetycznej w krajach ubogich. Jeśli mamy diametralnie ograniczyć emisję CO2, to musimy to robić wspólnie, wzajemnie się wspierając.
Tymczasem Unia Europejska wzięła na siebie tak duże restrykcje w emisji dwutlenku węgla w stosunku do innych krajów i regionów świata, że według ekspertów, jest to swoiste zakładanie sobie pętli na szyję. Odbije się to na gospodarce, której grozi spowolnienie.
World War Zero
John Kerry, były sekretarz stanu USA, ogłosił właśnie powołanie koalicji, której celem jest, żeby świat odpowiedział na kryzys klimatyczny mobilizacją, podobną do tej, dzięki której udało się wygrać drugą wojnę światową. Właśnie dlatego koalicję nazwano World War Zero (Zerowa Wojna Światowa).
Do koalicji przystąpili nie tylko politycy, jak Bill Clinton i Jimmy Carter, ale też znani celebryci, w tym Sting, Arnold Schwarzenegger i Leonardo DiCaprio. Ten ostatni właśnie znalazł się w ogniu krytyki, po tym, jak Jair Bolsonaro, prezydent Brazylii, stwierdził, że aktor stoi za pożarami Amazonii, choć nie przedstawił na to żadnych dowodów.
To nie klimat, to podpalacze
Bolsonaro odniósł się w ten sposób do policyjnej akcji w siedzibach dwóch organizacji non profit w brazylijskim stanie Para. Media informują o podejrzeniu, że fundacje te płaciły za wzniecanie pożarów, choć nie działo się to bezpośrednio. Wystarczyło wysłać do nich zdjęcia i filmy z pożarów Amazonii, aby otrzymać wynagrodzenie.
Albo ktoś nie przemyślał tej akcji albo też zrobił to celowo, ponieważ warunki zachęcały piromanów do umyślnego podkładania ognia, czego członkowie organizacji byli świadomi. Wśród podejrzanych znaleźli się strażacy-ochotnicy, których aresztowano pod zarzutem wywoływania pożarów w celu osiągania korzyści finansowych.
Zrób zdjęcie, nakręć film i wyślij go do organizacji pozarządowej, która prowadzi kampanię przeciwko Brazylii. Organizacja skontaktuje się z Leonardo DiCaprio, Leonardo DiCaprio przekaże 500 tysięcy dolarów, a część tej kwoty zasili konta ludzi podpalających Amazonię, tak to ma wyglądać? - zapytał Jaira Bolsonaro, prezydenta Brazylii, na Twitterze aktor Leonardo DiCaprio.
Organizacje te są wspierane przez fundację Earth Alliance należącą do Leonardo DiCaprio, która przekazała na ochronę Amazonii 5 milionów dolarów. Właśnie na tej podstawie Bolsonaro wysnuł wniosek, że organizacje ekologiczne walczą z władzami Brazylii, m.in. za pośrednictwem pożarów.
Nikt nie ma wątpliwości, że proceder ma kontekst polityczny. Bolsonaro jest konserwatystą i zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby rolnictwo w Brazylii przywrócić do dawnej świetności, ku niezadowoleniu sąsiadów. Według niego ekolodzy są sponsorowani przez tych, którym rozwój Brazylii nie jest na rękę.
Według brazylijskich mediów, Bolsonaro ma sporo racji, ponieważ choć skala tegorocznych pożarów Amazonii jest największa od lat, to jednak nie ma twardych dowodów, że ich przyczyną są zmiany klimatyczne. Są natomiast wiarygodne przesłanki, że większa niż zwykle liczba ognisk pożarów to dzieło podpalaczy. Jeśli uda się udowodnić ich związki z organizacjami ekologicznymi, to będziemy mieć ogromną aferę.
Węgiel nie traci na popularności
Na szczycie klimatycznym w Madrycie stawili się przedstawiciele ponad 100 krajów świata, także tych, które są w trakcie budowy nowych elektrowni węglowych. W ponad 60 państwach powstaną wkrótce bloki o łącznej mocy aż 579 GW. To niemal 30 procent mocy wszystkich istniejących obecnie elektrowni węglowych na całym świecie.
W samych Chinach, które przodują obecnie w budowie nowych elektrowni węglowych, planowana moc ma wynieść więcej niż łącznie wszystkich elektrowni węglowych w całej Unii Europejskiej. Dalsze w kolejności są Indie, Turcja, Wietnam, Indonezja, Bangladesz i... Japonia, która po katastrofie w Fukushimie wraca do węgla.
Również Niemcy, pomimo licznych deklaracji ekologicznych, nie zamierzają się rozstawać z węglem. Eksperci stwierdzili, że nie powinno się rezygnować z tych elektrowni, które są w trakcie budowy. Mowa opalanej węglem kamiennym elektrowni Datteln IV w Zagłębiu Ruhry, która zostanie częściowo przyłączona do sieci w pierwszym kwartale 2020 roku.
Z kolei w Wielkiej Brytanii będzie mogła powstać pierwsza od ponad 30 lat głębinowa kopalnia węgla, ponieważ rząd nie wyraził sprzeciwu. Wydobywanych ma być z dna morskiego 2,5 miliona ton węgla koksującego rocznie, co najważniejsze, przez kolejnych 50 lat!
Zgodnie z oświadczeniem firmy budującej kopalnię, ma ona zaopatrywać brytyjski i międzynarodowy przemysł stalowy, zapewniać setki miejsc pracy w regionie i stworzyć najwyższej klasy łańcuch zaopatrzenia w całym hrabstwie.
Katamaran nastoletniej Grety
Na szczyt klimatyczny przybyła też słynna nastoletnia aktywistka klimatyczna Greta Thunberg. Przez ostatnie tygodnie płynęła ona 15-metrowym katamaranem z USA, skąd została podjęta przez australijską rodzinę wraz z doświadczoną żeglarką Nikki Henderson.
Media wytykają Grecie, że to kolejna jej podróż, która z ekologią nie ma nic wspólnego. W przeciwieństwie do poprzedniego rejsu na pokładzie luksusowego jachtu, katamaran jest wyposażony w toaletę, choć młoda Szwedka zapewnia, że nie jest to dla niej najważniejsze.
Nie chciała lecieć do Madrytu samolotem, ponieważ to jeden z najbardziej emisyjnych środków transportu. Co bardziej krytyczni dziennikarze już zastanawiają się, czym Greta wraz z rodzicami wróci do domu.
Konferencja okaże się fiaskiem?
Nie ma chyba złudzeń, że kolejna światowa konferencja klimatyczna nie przyniesie takich konkluzji, na jakie liczyliby ekolodzy. Skoro najwięksi emitenci zamiast podejmować kolejne wyzwania i zwiększać skalę ograniczania emisji CO2, wolą wycofywać się z porozumienia, szanse na sukces maleją.
Źródło: TwojaPogoda.pl