Naukowcy z Centralnego Obserwatorium Geofizycznego Instytutu Geofizyki PAN od półwiecza stale monitorują zawartość ozonu w atmosferze nad stacją w Belsku Dużym koło Grójca na Mazowszu. Z pomiarów wynika, że od kilku lat zawartość ozonu systematycznie się zmniejsza, zwłaszcza w porze letniej.
To niebezpieczne zjawisko, ponieważ właśnie w okresie wakacyjnym najczęściej zażywamy kąpieli słonecznych, a ubytek w warstwie ozonowej oznacza, że większa niż zwykle ilość promieni ultrafioletowych wnika do naszej skóry. Opalamy się szybciej i ryzykujemy poważnymi chorobami skóry.
Nad Polską najmniejsze ilości ozonu mamy zazwyczaj w październiku i listopadzie, a największe w marcu i kwietniu. Późną jesienią oraz zimą sytuacja komplikuje się, ponieważ najczęściej zdarzają się anomalne spadki zawartości ozonu.
Porównanie stężenia ozonu nad północną półkulą w dniu 15 listopada 2019 (po lewej) i 22 listopada 2019 (po prawej). Fot. NASA.Do ostatniego doszło około tydzień temu. Wówczas odnotowano stężenie tego gazu na poziomie 230 dobsonów. To była największa mini-dziura ozonowa od 2016 roku, a więc od 3 lat. Wisiała ona wtedy nad całą środkową i wschodnią Europą, a także nad północną Skandynawią i Grenlandią.
Obecnie rozpościera się ona od Islandii przez Skandynawię po środkową Rosję oraz nad Morzem Arktycznym. Ma bezpośredni związek z tzw. Nagłym Ociepleniem Stratosferycznym. Dochodzi do niego, gdy w dolnych warstwach stratosfery następuje gwałtowny wzrost temperatury powietrza, zaś w troposferze jej znaczny spadek.
Dziura ozonowa nad strefą umiarkowaną i polarną północnej półkuli zdarza się stosunkowo rzadko, ponieważ utrudnia to topografia kontynentów, które otaczają Arktykę, w ten sposób zakłócając tzw. wir polarny i tym samym zapobiegając tworzeniu się Polarnych Chmur Stratosferycznych (tzw. obłoków perłowych), związanych z reakcjami chemicznymi, które produkują atomy chloru, odpowiedzialne za niszczenie warstwy ozonowej.
Roczny przebieg średniej dziennej całkowitej zawartości ozonu (linia zielona) wraz z ich odchyleniem standardowym (linia granatowa przerywana). Linia czerwona przedstawia przebieg wieloletnich średnich dziennych wartości całkowitej zawartości ozonu pomniejszonych o 20%. Jeżeli średnia dzienna zawartości ozonu znajduje się poniżej tej linii, wówczas mówimy o wystąpieniu "mini-dziury" ozonowej. Dane: COG IGF PAN.Jednak od czasu do czasu następuje zmiana rozchodzenia się fal planetarnych, które skupiają się wówczas w strefie polarnej i proces ten odwracają, chłodząc stratosferę i doprowadzając do niszczenia warstwy ozonowej, w efekcie wywołując dziurę ozonową, która trwa krócej i jest dużo mniejsza od swej odpowiedniczki znad bieguna południowego.
Wystarczy jednak, aby za jej sprawą na niebie pojawiały się niesamowite obłoki perłowe, mieniące się o zachodzie i wschodzie słońca wszystkimi kolorami tęczy, a my narażeni byli na wzmożone promieniowanie ultrafioletowe, które nie jest już w tak dużej części, jak zwykle, pochłaniane przez uszkodzoną warstwę ozonową.
Całe szczęście dzieje się to w okresie zimowym, gdy promieniowanie ultrafioletowe jest najniższe na tle całego roku, więc nie grożą nam z tego powodu poważne oparzenia słoneczne. Inaczej jest latem, gdy mini-dziura ozonowa może być dla nas niebezpieczna.
W styczniu 2006 roku, gdy podczas jednej z największych fal mrozów poprzednich lat, dziura ozonowa nad północną i środkową Europą miała największe rozmiary w historii pomiarów, w dodatku znalazła się nad Polską. Od Wysp Brytyjskich przez Morze Północne i Kraje Beneluksu po Niemcy, Danię i nasz kraj na wysokości zaledwie 17 kilometrów temperatura spadła do blisko minus 90 stopni, co jest historycznym rekordem.
Mini-dziura ozonowa wróciła nad Polskę w grudniu 2007 roku. Tym razem okazała się rekordowa, ponieważ stężenie ozonu nad stacją GIG w Belsku Dużym na Mazowszu spadło do 200 dobsonów i było najmniejszym od początku serii pomiarowej, a więc od 2001 roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl
