Pół wieku temu nastąpił przełom w badaniu chmur, które od zawsze wisiały nad głową człowieka. Niegdyś obłoki można było obserwować jedynie z powierzchni ziemi. Ogarnięcie ich w całości było więc niemożliwe.
Zmieniło się to, gdy na ziemskiej orbicie umieszczono pierwszego satelitę meteorologicznego o nazwie Tiros. Przesłał on niezwykły obraz chmur, które 7 października 1962 roku wisiały nad zachodnią częścią Peru w Ameryce Południowej.
Chmury promieniste okiem satelity Tiros w 1962 roku. Fot. NASA.Naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy przyjęty dziesiątki lat wcześniej oficjalny podział chmur, nie należy czasem zmodyfikować. Potem na całe półwiecze o nich zapomniano, choć pojawiały się to tu, to tam.
Badacze postanowili jeszcze raz, najdokładniej jak to tylko jest możliwe, prześwietlić ów zagadkowe obłoki, i odkryć tym samym wszystkie ich dotąd niezgłębione tajemnice. Przez ostatnich kilka lat poczyniono spore postępy w badaniu chmur promienistych.
Chmury promieniste okiem satelity Terra w 2012 roku. Fot. NASA.Okazuje się, że nie są one jedynie domeną nieba nad oceanami i morzami. Obłoki mogą się pojawić wszędzie, a ze względu na swoje rozmiary, z powierzchni ziemi bardzo trudno jest spostrzec się, że ma się akurat z nimi do czynienia.
Konieczne więc okazały się obserwacje satelitarne. W nietypowe kształty układają się przede wszystkim chmury o nazwie Stratus i Stratocumulus, które są najczęściej spotykanym rodzajem chmur na naszej planecie. Chmury te łączą się ze sobą tworząc całe łańcuchy, czasem ciągnące się na dystansie setek kilometrów.
Chmury promieniste okiem satelity Terra w 2012 roku. Fot. NASA.Wciąż jednak nie wiemy, co nadaje im tak charakterystyczne kształty. Skąd biorą się dziury w ich strukturze i rodzą się ich liczne promieniste odnogi. Czy to zasługa prądów powietrznych, a może mają one związek z rozległymi oceanami? Ich zagadka jeszcze nie jest w pełni rozwiązana.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
