W naszych prognozach długoterminowych pojawiło się nawet 12 stopni ciepła w pierwszej dekadzie lutego. Niektórzy czytelnicy uznali, że tak wysokie temperatury nie są możliwe o tej porze roku w naszym kraju. Czy mają rację?
Choć wydaje się nam, że mieszkamy w klimacie polarnym, bo przez większą część roku jest zimno, to jednak w rzeczywistości pogodą w Polsce rządzi klimat umiarkowany ciepły, który zapewnia nas w bardzo skrajne oblicza aury. Bywa, że luty jest lodowaty i śnieżny, a innym razem przypomina wczesną wiosnę.
Mimo, iż bieżąca zima tak surowa, jak te sprzed lat, nie jest, to jednak zdecydowana większość z nas chciałaby o niej zapomnieć i cieszyć się już radosną wiosną, równie ciepłą, jak przed rokiem. Musimy się jednak uzbroić w cierpliwość, bo nie od razu zrobi się ciepło.
Statystyka klimatyczna mówi nam jednoznacznie, że z każdym kolejnym tygodniem lutego powinno być coraz cieplej. W drugiej połowie miesiąca termometry znów pokażą kilkanaście stopni ciepła, podobnie jak to miało miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem.
Czy wówczas będzie równie przyjemnie, co podczas najcieplejszego lutego, który miał miejsce w 1990 roku? Przypominając sobie ostatnią dekadę tego miesiąca, można się wprost rozmarzyć.
Lute z powiewami wiosny
Temperatury w całym kraju przekraczały 15 stopni, nawet w zwykle najzimniejszych regionach. 21 lutego 1990 roku w Suwałkach zmierzono 15 stopni, w Białymstoku 16 stopni, w Krakowie 19 stopni, a we Wrocławiu, w Legnicy i Jeleniej Górze nawet 20 stopni.
Rekordowe ciepło utrzymywało się przez kilka dni, po czym osiągnęło kolejne apogeum 25 lutego. W Warszawie odnotowano wtedy 17 stopni, w Opolu i Katowicach 19 stopni, w Krakowie 20 stopni, a w Tarnowie nawet 21 stopni. To były najcieplejsze dni lutego w dziejach polskiej meteorologii.
Zdarzyły się one podczas najbardziej łagodnej zimy, przynajmniej od końca osiemnastego wieku. Jakby tego było mało, to tamten luty również okazał się najcieplejszym w historii, ponieważ średnia miesięczna temperatura ogólnokrajowa była wyższa od normy o przeszło 5,5 stopnia, a na Suwalszczyźnie, polskim biegunie zimna, nawet o 8 stopni!
Pogodą rządziły atlantyckie niże, które dostarczały nam wyjątkowe ciepło przez całą zimę, zapewniły nam też nadzwyczaj wczesną wiosnę. Powtórkę, choć w nieco łagodniejszym wydaniu, mieliśmy 3 lata temu. Luty zapisał się wówczas najcieplej od 14 lat.
Bardziej przypominał marzec, a nawet kwiecień, aniżeli ostatni miesiąc zimy. Z powodu wysokich temperatur na każdym kroku można się było natknąć na oznaki wczesnej wiosny, od kwitnących kwiatów przez bazie i pąki na drzewach po śpiewające ptaki i latające owady.
Mieliśmy całe mnóstwo ciepłych dni, podczas których na południu kraju, w podmuchach halnego, temperatura przekraczała w cieniu 15 stopni. Poza regionami północno-wschodnimi maksymalnie odnotowano kilkanaście stopni powyżej zera. Najwyższą temperaturę zmierzono 22 lutego w Nowym Sączu w woj. małopolskim, gdzie było 16,9 stopnia.
W Zakopanem amatorzy sportów zimowych zmuszeni byli do szusowania po sztucznym śniegu, ponieważ tego prawdziwego było jak na lekarstwo. Wszystko przez wyjątkowo wysokie temperatury zapewniane przez wiatr halny. 22 lutego pod Tatrami zmierzono 13 stopni w cieniu. Średnia miesięczna temperatura sięgnęła 1,7 stopnia i przekraczała normę o całe 5 stopni, przez co była najwyższą od 1966 roku, a więc od równo 50 lat, gdy wynosiła 2,2 stopnia.
Lute bywały też lodowate
Ciepło to jednak tylko jedno z oblicz lutego. Miesiąc ten bywał też bardzo zimny i śnieżny, bowiem właśnie wtedy notujemy najczęściej największe ilości białego puchu, które przez całą zimę się kumulują. Najmroźniejszy luty w niemal 240-letniej historii pomiarów wystąpił w 1929 roku. Średnia temperatura miesięczna była aż o 12 stopni niższa od tej, którą dzisiaj uznajemy za normę.
Temperatura w Kotlinie Żywieckiej spadła co najmniej do minus 41 stopni. Taką wartość udało się odnotować. Jednak poza stacjami meteo mogło być jeszcze zimniej. W kotlinach górskich temperatura spadła zapewne w okolice minus 50 stopni. W zamian, z powodu napływu powietrza arktycznego, było przeważnie słonecznie i bez opadów.
Lodowato było też w 1956 i 1963 roku. Tymczasem najzimniejszy luty ostatniego ćwierćwiecza mieliśmy całkiem niedawno, bo w 2012 roku. Na początku miesiąca przeżyliśmy największą falę mrozów od 1986 roku. Ostatecznie średnia temperatura miesięczna w skali ogólnokrajowej była niższa od normy o ponad 5 stopni.
Jednak jeszcze mroźniejszych lutych doświadczaliśmy przed połową dwudziestego wieku, a zwłaszcza w okresie tzw. małej epoki lodowej. Zdarzało się, że tęgi mróz trzymał przez cały miesiąc, a przy tym leżało mnóstwo śniegu. O nadejściu wiosny nikt nawet nie myślał.
Ubiegłoroczny luty był pierwszym zimnym i zarazem najzimniejszym od 6 lat, mimo, że wiosna okazała się niemal rekordowo ciepła. Nic dziwnego, że mamy nadzieję, że tegoroczny luty będzie dużo cieplejszy. Niewielu pogniewałoby się, gdyby wiosna miała się u nas zjawić miesiąc wcześniej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.