W Stanach Zjednoczonych od 2 tygodni trwa poważny paraliż, którego przyczyną jest spór polityczny o forsowany przez prezydenta Donalda Trumpa program budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem, aby powstrzymać nielegalną migrację.
Budżetowanie straciły najważniejsze instytucje federalne, które na co dzień dostarczają internautom niezwykle cennych informacji m.in. o zagrożeniach ze strony zjawisk atmosferycznych, trzęsień ziemi, aktywności wulkanicznej czy zjawisk astronomicznych.
Nie działają niektóre strony internetowe należące do NASA i Krajowej Służby Geologicznej (USGS), a także wszystkie znaczna część serwisów Krajowego Instytutu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA), które są podstawowym źródłem informacji m.in. dla meteorologów z całego świata.
Na witrynach pojawiła się informacja, że strony zawiesiły działalność lub publikacja bieżących danych została wstrzymana do odwołania. Nie wiadomo kiedy rząd federalny wznowi działalność. Może się to stać za kilka dni lub nawet tygodni.
Wszelkie kluczowe dane są stale gromadzone, jednak po wysłaniu na przymusowy urlop ponad 90 procent pracowników tych instytucji, możliwości bieżących aktualizacji spadły do minimum. Oczywiście można skorzystać z danych zbieranych i publikowanych przez ośrodki naukowe spoza granic USA, jednak jak dobrze wiemy, nie można liczyć na tak duży zakres danych, jak w przypadku instytutów amerykańskich.
Pojawia się też problem z częściowym lub całkowitym ograniczeniem dostępu do danych zbieranych na terytorium USA. W przypadkach sytuacji kryzysowych zainteresowani są odsyłani do instytucji, które pełnią dyżur publiczny, a ich praca jest niezbędna dla ochrony ludności.
Rodzi się pytanie, czy takie ograniczenie dostępu do informacji, może mieć poważne reperkusje przy potencjalnym kataklizmie? Niestety, ostatnie doniesienia wydają się wskazywać na odpowiedź twierdzącą.
W amerykańskich parkach narodowych od początku paraliżu rządu federalnego zginęło już 7 osób, w tym cztery z nich popełniły samobójstwo. Osobom poszkodowanym nie została na czas i w należytym zakresie udzielona pomoc lekarska. Nie można też było liczyć na pracowników parku.
Ze względu na to, że wszyscy pracownicy parków są na przymusowym urlopie, często bezpłatnym, nikt nie patroluje najbardziej niebezpiecznych miejsc, gdzie turyści lubią zbaczać ze szlaków. W Parku Yellowstone to szczególnie ważne, ponieważ zagrożenie stanowią choćby gejzery z wrzącą wodą.
Turyści skarżą się na brak informacji turystycznej, a także góry śmieci, które walają się w najczęściej uczęszczanych miejscach. Chyba jedynym pozytywnym skutkiem paraliżu rządowego jest brak opłat pobieranych przy wstępie do wszystkich parków narodowych.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA / NASA / USGS.