Ostatnich kilkadziesiąt godzin minęło pod znakiem wędrujących od Pomorza w kierunku Podkarpacia i Lubelszczyzny frontów atmosferycznych, które przynosiły miejscami pierwszy deszcz od wielu dni. Niestety, nie wszędzie padało równie obficie, aby złagodzić suszę.
Najmniej deszczu spadło w regionach zachodnich i północnych, gdzie suma opadów nie przekraczała miejscami 0,5 mm. Na Mazurach i Suwalszczyźnie, gdzie odnotowano tylko 0,2 mm deszczu, a więc tyle, co nic, większy deszcz ostatnio spadł 3 tygodnie temu.
Więcej deszczu spadło na południu i południowym wschodzie, gdzie opadom towarzyszyły burze. W Łodzi, Warszawie czy Katowicach suma opadów sięgnęła około 15 mm, a więc popadało całkiem solidnie. W stolicy był to największy opad od 11 sierpnia, a więc od ponad miesiąca.
Jednak zdecydowanie największe ulewy, połączone z burzami o umiarkowanym natężeniu, nawiedziły wczoraj (14.09) i minionej nocy Małopolskę, Podkarpacie i Lubelszczyznę. W niecałą godzinę potrafiło spaść nawet powyżej 25 mm deszczu. Na Gubałówce w Zakopanem w sumie spadło 60 mm deszczu, w Jarocinie k. Stalowej Woli 45 mm, a w Igołomi k. Niepołomic 31 mm. Miejscami tak obicie nie padało od połowy lipca.
W sobotę (15.09) padać będzie we wschodniej połowie kraju. Opady będą tam mieć charakter przelotny, jednak miejscami mogą być intensywne, a także mogą im towarzyszyć burze, zwłaszcza na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie.
Na kolejne deszcze poczekamy aż do drugiej połowy przyszłego tygodnia. Będą one jednak tylko lokalne i na ogół nieduże. Tylko tam, gdzie przejdą burze, deszczu spadnie więcej. Również końcówka września nie zapowiada się mokro, a wręcz przeciwnie, padać będzie niewiele.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB.