FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Morze wdarło się do miast. Wszystko pływa. Straszliwy krajobraz po uderzeniu huraganu Florence

Nie wiatr, lecz ulewne deszcze i przypływ sztormowy poczyniły największe zniszczenia na wybrzeżach amerykańskich stanów Karolina Północna i Południowa. Choć deszcze nie ustają, to jednak już rozpoczęło się sprzątanie. Tymczasem bilans ofiar wciąż rośnie.

Zdjęcie satelitarne huraganu Florence. Fot. NASA.
Zdjęcie satelitarne huraganu Florence. Fot. NASA.

Matka z dzieckiem to kolejne ofiary śmiertelne huraganu Florence, który wczoraj (14.09) około godziny 13:00 czasu polskiego uderzył we wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Oko cyklonu weszło na ląd nad wschodnim przedmieściem Wilmington w Karolinie Północnej.

Po wielu godzinach ulew mieszkańcy, którzy się nie ewakuowali, ujrzeli błękitne niebo. Dosłownie na kilkanaście minut wyjrzało słoneczko, deszcz ustał, a wiatr niemal całkowicie osłabł, jak to zwykle ma miejsce w samym oku cyklonu. Ciśnienie w ciągu 6 godzin spadło aż o 26 hPa do poziomu 966 hPa.

Jednak chwilę później nawałnica uderzyła z jeszcze większą siłą niż wcześniej. Stacja meteorologiczna w Wilmington odnotowała średnią prędkość wiatru dochodzącą do 105 km/h, a porywy nawet do 170 km/h. Tak mocno nie wiało tam od czasu huraganu Helene w 1958 roku.

Florence po uderzeniu w ląd jako huragan najniższej, pierwszej kategorii, bardzo szybko traciła impet, jednak nadal powodowała szkody. Wiatr łamał i powalał drzewa i słupy energetyczne, uszkadzał zabudowania. Jednak o wiele gorszy okazał się przypływ sztormowy. Wystarczyło, że poziom morza podniósł się o 1-2 metry, aby morska woda wdarła się na setki metrów w głąb lądu, zalewając ulice miast i miejscowości.

W wodzie pływało dosłownie wszystko, najróżniejsze przedmioty, w tym samochody. Plaże zostały całkowicie zmyte, na długie miesiące tracąc swoje piękno. Dzieła zniszczenia dopełniły ulewy. W ciągu godziny potrafiło spaść ponad 50 mm deszczu, a w ciągu doby ponad 500 mm.

Bilans szkód poczynionych przez żywioł jest olbrzymi i nadal rośnie. Według ostatnich aktualizacji zginęło 11 osób. Wśród ofiar znalazła się matka z dzieckiem, na których dom runęło drzewo. Ratownicy pomogli dotychczas setkom ludzi, który chcieli się ewakuować podczas huraganu, jednak utknęli w wodach powodzi.

Aktualna lokalizacja i prognozowana trasa byłego huraganu Florence. Fot. NHC.

Transport drogowy, kolejowy i lotniczy w obu Karolinach i Wirginii jest sparaliżowany. Nie ma łączności, a bez prądu pozostaje niemal 800 tysięcy odbiorców. Władze zdecydowały o prewencyjnym wyłączeniu jednej z elektrowni atomowych w Brunswick w Karolinie Północnej.

Florence osłabła, jednak w następnych dniach będzie już jako niż tropikalny wędrować nad wschodnimi regionami USA przynoszą ulewne deszcze, a miejscami także burze, które mogą być połączone z tornadami. Między wtorkiem a środą (18-19.09) pozostałości po huraganie przejdą nad Waszyngtonem, Filadelfią, Nowym Jorkiem i Bostonem.

Florence to najpotężniejszy huragan na Atlantyku od początku tego roku. W apogeum swej aktywności, między 4 a 5 września, osiągał przedostatnią, czwartą kategorię w skali siły tego typu zjawisk. Średnia prędkość wiatru dochodziła do 220 km/h, a ciśnienie w jego oku spadło do 939 hPa.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NHC / CNN.

prognoza polsat news