Chłodny front atmosferyczny w piątek (10.08) oszczędził mieszkańców zachodniej połowy naszego kraju, gdzie upał zakończony został jedynie silniejszymi porywami wiatru oraz umiarkowanymi opadami deszczu, i to nie wszędzie. Burze pojawiły się lokalnie i były słabe.
Uaktywniły się dopiero w drugiej połowie dnia nad wschodnią połową Polski i tam też charakteryzowały się dużo większym natężeniem. Według danych IMGW około godziny 17:00, gdy burze osiągały apogeum, w ciągu jednej minuty notowano aż 3600 piorunów, co daje ich ponad 200 tysięcy w godzinę.
Front spowodował wymianę upalnej i suchej masy zwrotnikowej na dużo chłodniejsze i wilgotniejsze powietrze polarno-morskie. W tym samym czasie, gdy w Małopolsce termometry pokazywały nawet 34 stopnie, to na zachodzie kraju było ledwie 20 stopni.
Wcześniej, w nocy, temperatura w większości regionów kraju nie chciała spaść poniżej 20 stopni. W Opolu i Bielsku-Białej przy silnym, suchym i bardzo ciepłym południowym wietrze, odnotowano aż 23 stopnie, ale w środku nocy termometry potrafiły pokazać aż 25 stopni.
Miejscami w ciągu jednej godziny potrafiło spaść ponad 30 mm deszczu. Największa ulewa miała miejsce m.in. w Brodach Iłżeckich w woj. świętokrzyskim, gdzie w 2 godziny odnotowano prawie 80 mm deszczu, czyli tyle, ile normalnie powinno przez cały miesiąc. To musiało się skończyć podtopieniami dróg, posesji i zabudowań.
Nasza czytelniczka, która mieszka w okolicach Radomia, poinformowała, że podczas burzy doszło do oberwania chmury. - Takiej ulewy jeszcze w życiu nie widziałam. Jakby niebiosa się otwarły. Ulice migiem zmieniły się w rozlewiska - relacjonowała nam pani Dorota.
W Sokołowie Podlaskim padało tak mocno, że błyskawicznie wezbrała niepozorna rzeka Cetynia, dopływ Bugu, która zwykle ma 5 cm głębokości. Policja poinformowała, że wyłowiono z niej ciało 50-letniego mężczyzny, który został porwany przez nurt i utonął, gdy rzeka zaczęła wylewać.
O tym, jak znacząco wezbrała rzeka i jak gwałtowny był jej nurt świadczyć może fakt, że zwłoki znajdowały się aż 3 kilometry od miejsca zamieszkania, gdzie mężczyznę widziano po raz ostatni.
Trzy następne osoby został ranne. Z kolei w Widełkach w woj. świętokrzyskim z powodu podmycia terenu, gdzie zlokalizowano obóz harcerski, konieczna była ewakuacja blisko 100 osób. Żadnemu harcerzowi na szczęście nic się nie stało.
Strażacy, którzy interweniowali ponad 750 razy, przez całą noc usuwali skutki burz. Wichury uszkodziły dachy na 80 budynkach, doszło do kilku pożarów od piorunów, drogi i chodniki zostały zatarasowane przez połamane i powalone drzewa, a 4 tysiące gospodarstw domowych zostało pozbawionych prądu.
Nawet tam, gdzie nie przeszły burze, w nocy i o poranku mocno padało. W Warszawie, którą błyskawice ominęły, nad ranem podczas 2-godzinnej ulewy spadło aż 30 mm deszczu. To połowa sierpniowej normy opadów. Doszło do lokalnych podtopień.
Oprócz ulewnego deszczu, burzom miejscami towarzyszyły opady gradu, nawet wielkości orzecha włoskiego. Tymczasem porywy wiatru osiągały do 90 km/h. Na szczęście były to zjawiska jedynie lokalne.
W weekend pogoda spokojniejsza
W sobotę (11.08) na wschodzie kraju przez większą część dnia będzie pochmurno i deszczowo. Na pozostałym obszarze też może popadać, ale mniej. Lokalnie spodziewamy się słabych burz. Temperatura mocno się obniży. Na wschodzie w najcieplejszym momencie dnia 20-22 stopnie, a więc nawet o 15 stopni mniej niż jeszcze w piątek (10.08). Na zachodzie i południowym zachodzie będzie cieplej, do 25-26 stopni.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW / Straż Pożarna / Policja.