To, co w ostatnich dniach działo się na wybrzeżach południowej i wschodniej Hiszpanii, można śmiało nazwać anomalią. Zazwyczaj wybryki pogody nie są przyjemne, jednak tym razem było zupełnie inaczej. W środku zimy powiało latem, co bardzo spodobało się zarówno mieszkańcom, jak i turystom.
I jedni i drudzy w poprzednich tygodniach musieli znosić kaprysy aury, bo nie dość, że było zimno, to jeszcze śnieżnie. Z powodu niecodziennych, nawet jak na styczeń, opadów śniegu, wiele górskich miejscowości było odciętych od świata. Mnóstwo śniegu spadło m.in. w rejonie Madrytu, gdzie nie kursowały pociągi, odwoływano loty, a na śliskich drogach doszło do wielu wypadków.
Jednak wystarczyło, aby powiało ciepłem znad północno-zachodniej Afryki, a dokładniej znad Maroka i Algierii, i temperatura skoczyła. Jak podała hiszpańska służba pogodowa, w ubiegły poniedziałek (22.01) w Walencji termometry pokazały 26,7 stopnia i była to najwyższa temperatura kiedykolwiek zmierzona w styczniu we wschodniej i południowo-wschodniej Hiszpanii.
Tym samym pobity został dotychczasowy rekord z 31 stycznia 1948 roku, a więc sprzed równo 70 lat! Absolutne rekordy ciepła dla stycznia padły też w Murcji, gdzie zmierzono 26 stopni, a także w Barcelonie, gdzie z kolei było 23,8 stopnia.
Turyści postanowili wybrać się na plaże, choć nie wszyscy zdecydowali się na kąpiel w morzu, którego temperatura powierzchni dochodzi do 14-15 stopni, a więc jest równie ciepła (lub jak kto woli zimna) jak latem woda w Bałtyku u wybrzeży polskich kurortów.
W najbliższych dniach wyjątkowo ciepłe masy powietrza znad Afryki zaczną płynąć do większości regionów Europy, a zwłaszcza na południe, wschód i do centrum, w tym również do Polski.
Źródło: TwojaPogoda.pl / AE Met / Meteociel.fr