Jeszcze w piątek (3.11) nic nie będzie zapowiadać zmian w pogodzie, których spodziewamy się podczas weekendu. Wciąż będzie się chmurzyć i przelotnie padać, a temperatura oscylować będzie w okolicach 10 stopni. Jednak pogoda zrewanżuje się za wyjątkowo paskudny przełom października i listopada, i już w sobotę (4.11) znajdziemy się w zasięgu potężnego wyżu znad Bałkanów, który zmierzać będzie w stronę Morza Czarnego.
Jego lokalizacja jest charakterystyczna dla okresu babiego lata. Choć mamy już listopad, za jego sprawą zrobi się nie tylko słoneczniej, ale też cieplej. Do Polski zacznie napływać cieplejsza masa powietrza z dalekiego południa.
W sobotę (4.11) nigdzie już padać nie będzie, niebo przejaśni się i rozpogodzi, wiatr ucichnie, a temperatura w najcieplejszym momencie dnia sięgnie od 9-10 stopni na północnym wschodzie do 13-14 stopni na południu i południowym zachodzie.
Niedziela (5.11) będzie jeszcze ładniejsza, ponieważ na niebie będzie mniej chmur, a na termometrach ujrzymy jeszcze wyższe wartości. Na północnym wschodzie maksymalnie będzie 9-10 stopni, a na południu nawet do 15 stopni. Przy błękitnym niebie i niewielkim wietrze zrobi się ciepło i przyjemnie. Aura będzie zachęcać do spacerów wśród krajobrazów zaawansowanej jesieni.
Wszystko wskazuje na to, że większa część przyszłego tygodnia także będzie słoneczna, dużo mniej deszczowa niż ostatnio, w dodatku ciepła, bo termometry będą pokazywać powyżej 10 stopni, a na zachodzie i południu nawet 15 stopni. O tej porze roku czego chcieć więcej?
Źródło: TwojaPogoda.pl