W równikowej strefie Oceanu Spokojnego co jakiś czas obserwuje się anomalie temperatury powierzchni wód, które są częścią zjawiska Niño. Jeśli woda jest cieplejsza niż zwykle, to mamy do czynienia z El Niño, zaś jeśli jest chłodniejsza, to panuje La Niña.
Z tą pierwszą anomalią mieliśmy do czynienia ostatnio na przełomie 2015 i 2016 roku, kiedy El Niño okazało się jednym z trzech najsilniejszych w historii obserwacji. W różnych zakątkach świata z jego powodu szalały powodzie, tropikalne cyklony, susze i ekstremalne temperatury. Koszty tego kataklizmu szacowano na miliardy dolarów.
Po krótkiej przerwie, jesienią ubiegłego roku, pojawiła się niewielka La Niña. Później znów nastąpiła przerwa i, jeśli wierzyć prognozom naukowców, znów zaczyna się nasilać La Niña, której apogeum ma przypaść na okres zimowy.
Zgodnie z przewidywaniami ma ona osiągać co najmniej fazę umiarkowaną, choć są prognozy, które wskazują na fazę silną, pierwszą taką od zimy z przełomu 1988 i 1989 roku. To była jedna z najcieplejszych zim w Polsce na tle okresu powojennego. Zamiast śniegu i mrozu mieliśmy wtedy deszcze, porywiste wiatry i temperatury plusowe. Śnieg pojawiał się rzadko, częściej tylko w górach.
Jednak nie każda najsilniejsza faza La Niña przynosiła nam łagodną zimę. Inaczej było na przełomie 1975 i 1976 roku, gdy tylko grudzień zapisał się ciepło, w styczniu temperatura oscylowała w normie, a luty był mroźny. Trzecie najpotężniejsze zjawisko La Niña wystąpiło zimą z przełomu 1973 i 1974 roku, kiedy tylko grudzień okazał się zimny, a styczeń, luty i marzec ciepłe, a nawet bardzo ciepłe.
Według naukowców nie można w Europie wyodrębnić stałych zjawisk, które niesie ze sobą La Niña. Wobec tego jedne okresy zimowe są podczas niej ciepłe, a inne surowe. Na przykład zimą z przełomu 2010 i 2011 roku, podczas umiarkowanej fazy La Niña, mieliśmy w Polsce lodowaty grudzień, ciepły styczeń i mroźny luty. Z kolei zimą z przełomu 2011 i 2012 roku, gdy La Niña miała fazę słabą, grudzień był jednym z najcieplejszych w historii, styczeń okazał się dość ciepły, a luty dla odmiany lodowaty.
Mimo, że dwie spośród trzech zim podczas panowania La Niña były łagodne, to wcale nie oznacza, że nadchodzące zima też będzie z tego powodu ciepła. Oczywiście prognozy sezonowe wskazują jednoznacznie na łagodny przebieg zimy, ale wcale nie musi być on w jakikolwiek sposób związany z działalnością zjawiska La Niña.
La Niña ma znacznie większy wpływ na pogodę w innych regionach świata. Podczas jej panowania pasaty gwałtownie przybierają na sile. Za sprawą zimnego Prądu Peruwiańskiego w równikowym pasie od wybrzeża Ekwadoru przez Wyspy Galapagos na zachód, woda morska zaczyna się wyraźnie ochładzać i jest nawet o 5 stopni niższa od normy.
To źródło całej masy zależności pogodowych, jakie w wyniku tego powstają. Pośrednim skutkiem jest zmniejszone parowanie wód oceanicznych i dramatyczne susze w różnych częściach świata, a ostatecznym efektem spadek średniej globalnej temperatury powietrza.
Skąd wiemy, że w latach panowania anomalii La Niña było chłodniej niż zazwyczaj? Wystarczyło, że naukowcy z amerykańskiego Krajowego Instytutu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA) nanieśli okresy występowania La Niña na wykres odchyleń od normy średniej temperatury globalnej w latach 1950-2011.
Z wykresu wynika, że podczas anomalii La Niña (niebieskie słupki) średnia temperatura globalna była niższa od tej zmierzonej w latach z neutralnym Niño. Szczególnie dobrze widoczna jest różnica w średnim odchyleniu temperatury między latami La Niña i El Niño. Ta druga anomalia (czerwone słupki) odnotowana została w latach najcieplejszych, jednocześnie najbardziej odbiegających od normy wieloletniej.
Jakie anomalie przynosi La Niña?
Jednym z najbardziej niekorzystnych oddziaływań może być nasilenie się suszy w krajach północno-wschodniej Afryki. Już teraz sytuacja humanitarna jest tam dramatyczna, a prognozy meteorologów nie niosą żadnej nadziei na rychłą poprawę. Jednak nie tylko Afrykańczycy będą się zmagać ze skutkami La Niña.
Anomalia ta w chłodnej porze roku zazwyczaj przynosi wielkie ulewy i powodzie w południowo-wschodniej Azji, północnej Australii, północnej Brazylii, na północnym zachodzie USA i w rejonie Wielkich Jezior, w południowo-wschodniej Afryce oraz na wyspach południowej części Oceanu Indyjskiego, w tym na Madagaskarze i Maskarenach.
Susza panuje wtedy w równikowej strefie środkowego i wschodniego Pacyfiku, w północno-zachodniej części Ameryki Południowej, na południu USA, północy Meksyku oraz w Rwandzie i Burundi.
Fale chłodów nawiedzają kraje zachodniej Afryki, wschodnią Rosję, Półwysep Koreański, Japonię, południową Alaskę, zachodnią Kanadę, północny zachód USA, równikową strefę środkowego i wschodniego Pacyfiku, północno-zachodnią część Ameryki Południowej, południowo-wschodnią Brazylię, południowo-wschodnią Afrykę oraz wyspy południowej części Oceanu Indyjskiego, w tym Madagaskar i Maskareny. Bardzo wysokie temperatury z kolei pojawiają się na południu USA i północy Meksyku.
Źródło: TwojaPogoda.pl