Od 3 lat aktywność słoneczna systematycznie spada, ponieważ jesteśmy już po maksimum aktywności 24. cyklu słonecznego, który miał miejsce w kwietniu 2014 roku. Najbliższa nam gwiazda lubi jednak kaprysić i czasem zdarza się, że nawet kilka lat po szczycie swej aktywności i długim okresie wyciszenia, nagle zaczyna szaleć.
Od kilku dni obserwujemy właśnie takie kaprysy, które objawiają się nieoczekiwanym pojawieniem się na jego powierzchni aż pięciu kompleksów ciemnych plam. Obszarów aktywnych wciąż przybywa i emitują one coraz silniejsze rozbłyski promieniowania rentgenowskiego. Dotychczas odnotowano już 10 rozbłysków klasy M i dwa klasy X. Ten najsilniejszy nastąpił w środę (6.09) o godzinie 14:02 i osiągnął aż X9.3. Był to najpotężniejszy rozbłysk na Słońcu od września 2005 roku.
Część z wyrzutów materii skierowanych było ku Ziemi, zwłaszcza te pochodzące z największych rozbłysków, które wyzwoliły długotrwałe koronalne wyrzuty masy (CME) z plamy o numerze 2673. To oznacza, że w naszym kierunku z zawrotną prędkością od 2 do 7 milionów kilometrów na godzinę pędzi kilka strumieni wiatru słonecznego pełnych naładowanych cząstek.
W czwartek (7.09) o poranku z dużym opóźnieniem rozpoczęła się burza geomagnetyczna, która pierwotnie była prognozowana przez NASA, na noc ze środy na czwartek (6/7.09). Do ziemskich biegunów magnetycznych zaczął wnikać pierwszy strumień naładowanych cząstek pochodzący z wielu rozbłysku klasy M na powierzchni Słońca. Nie są to korzystne wieści dla obserwatorów w Polsce, ponieważ za dnia zorzy nie dostrzeżemy. Jest jednak nadzieja, że burza geomagnetyczna przeciągnie się na najbliższą noc z czwartku na piątek (7/8.09) i wówczas zobaczymy piękną zorzę polarną.
Kolejny strumień wiatru słonecznego, tym razem pochodzący ze środowego (6.09), największego od 12 lat wybuchu, ma dotrzeć w nocy z piątku na sobotę (8/9.09). Obie burze geomagnetyczne zgodnie z prognozami mają osiągać poziom G3 (Kp=7). Jeśli ów prognoza się sprawdzi, to mamy sporą szansę na ujrzenie zorzy polarnej nad Polską.
Aby spektakl w ogóle doszedł do skutku strumień cząstek musi być gęsty i, co najważniejsze, pole magnetyczne wiatru słonecznego musi mieć południowe skierowanie i być silne. Jednak prognozy mogą się mylić, bo przecież pogoda kosmiczna wciąż jest w powijakach. Burza geomagnetyczna może być zarówno słabsza, a wówczas zorzy nie zobaczymy, jak i silniejsza, a wtedy zorza zatańczy nie tylko nad Polską, ale też nad krajami położonymi na południe od nas.
Przy burzy geomagnetycznej klasy G5 (Kp=9), która zdarza się raz na kilkanaście lat, a nawet rzadziej, zorza znajdzie się bezpośrednio nad Polską, w zenicie. Na tle historii zdarzały się jeszcze silniejsze burze, za sprawą których zorze były widoczne nawet na terenach równikowych. W dzisiejszych czasach tak potężny sztorm w ziemskiej jonosferze mógłby spowodować poważne zakłócenia w łączności satelitarnej i radiowej, a nawet przerwy w dostawach prądu.
Gdy tylko zorza polarna pojawi się nad naszym krajem, od razu o tym poinformujemy w naszej relacji na żywo, którą warto śledzić na bieżąco... Zobacz relację
Jak wpływa na nas burza geomagnetyczna?
Na koniec jeszcze kilka słów o wpływie burzy geomagnetycznej na nasze samopoczucie. Z ostatnich badań naukowych wynika, że nie jest on duży, zwłaszcza, że zwykle burze nie są silne. Nawet u mieszkańców Skandynawii, gdzie zorze polarne występują często, wpływ jest znikomy.
Dopiero ich duża intensywność wywoływać może, nie tyle ból głowy, co zaburzenia pracy urządzeń opartych na falach elektromagnetycznych, czyli radia, telefonów czy satelitów. W ostatnich wielu latach nawet przy gwałtownych burzach geomagnetycznych zaburzenia w łączności miały co najwyżej zasięg lokalny, więc nie ma powodów, aby się obawiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl