Huragan Harvey przypomina słynną już Katrinę, która w 2005 roku, również pod koniec sierpnia, uderzyła w południowe wybrzeża USA, w tym w rejon Nowego Orleanu. Wówczas zginęło blisko 2 tysiące osób, głównie za sprawą katastrofalnej powodzi na obszarach depresyjnych.
Nagłówki amerykańskich gazet i serwisów internetowych niewiele różnią się od tych sprzed 12 lat. "Apokaliptyczna powódź", "Huragan zombie" czy też "Katastrofalny Harvey" to tylko niektóre z nich.
Jest się czego obawiać, ponieważ Harvey uderzył dzisiaj (26.08) o godzinie 5:00 czasu polskiego w południowe wybrzeża Teksasu. Jego oko, w którym ciśnienie spadło do 938 hPa, wtargnęło na ląd w rejonie kurortów Port Aransas i Port O'Connor. Wiatr osiągał wówczas średnią prędkość 215 km/h, co klasyfikuje go jako huragan czwartej, przedostatniej kategorii.
Harvey jest tym samym o jedną kategorię silniejszy od pamiętnej Katriny, jest również pierwszym silnym huraganem (co najmniej trzecia kategoria) od 12 lat, pierwszym huraganem czwartej kategorii od 13 lat (od czasu Huraganu Charley). Miliony mieszkańców południowego i południowo-wschodniego Teksasu muszą się zmierzyć z pierwszym huraganem, jaki uderzył w ten stan, od 9 lat (od czasu Huraganu Ike) i zarazem najsilniejszym aż od 56 lat (od czasu Huraganu Carla).
W najbardziej zagrożonej przypływem sztormowym części teksańskiego wybrzeża w głąb lądu ewakuowano setki tysięcy ludzi, w tym również tysiące pracowników wielu platform wiertniczych, którymi wybrzeże Zatoki Meksykańskiej jest usiane. Prognozuje się, że na południowy Teksas spadnie w ciągu następnych kilkudziesięciu godzin blisko 1000 mm deszczu, czyli dla porównania tyle, ile spada na nasze miejscowości przez 2 lat.
Są to na tyle astronomiczne ilości deszczówki, że są w stanie doprowadzić do olbrzymiej powodzi. Równie niszczycielski może się okazać huraganowy wiatr, który stale wieje z prędkością do około 200 km/h, ale w pojedynczych porywach nawet do 230 km/h. Huragan nie tylko łamie, ale powala całe drzewa, zrywa dachy i przewraca słupy energetyczne.
W strefie szalejącego huraganu mieszka kilkadziesiąt milionów Amerykanów, w największej liczbie w Houston i okolicy. Pustoszone przez żywioł są również takie miastach, jak Bronsville, Corpus Christi, Galveston, San Antonio i Austin. Gigantyczne ulewy dotkną jednak nie tylko Teksas, ale również sąsiednią Luizjanę, Arkansas i Missisipi, gdzie również może dojść do powodzi.
Najbardziej niepokojącym zjawiskiem jest blokada Huraganu Harvey nad Teksasem, który zamiast słabnąć i przemieszczać się w kierunku północno-wschodnim ku Atlantykowi, będzie wirował nad regionem przez dłuższy czas, nawet kilka dni. To oznacza dalszą kumulację opadów i pogłębiające się powodzie.
Harvey jest pierwszym huraganem na południu Stanów Zjednoczonych od pamiętnej Katriny, czyli od 12 lat, który może przynieść straty materialne rzędu miliardów dolarów. Na wschodnim wybrzeżu USA tak kosztowny był ostatnio Huragan Sandy z 2012 roku, który spowodował straty na sumę 75 miliardów dolarów.
Żywioł to również sprawdzian dla obecnej amerykańskiej administracji. Czy popełni ona taki błąd, jak za czasu Georga W. Busha, pozostawiając tysiące ludzi w Nowym Orleanie samemu sobie i doprowadzając do największego kryzysu humanitarnego od wielu lat?
Źródło: TwojaPogoda.pl