FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Lawina błota zabiła tysiąc osób. "Sami są sobie winni"

Niesłychana tragedia w zachodniej Afryce. 400 osób zginęło, a 600 jest zaginionych w lawinie błotnej, która zeszła we Freetown, stolicy Sierra Leone. Kataklizmowi można było zapobiec, gdyby nie rabunkowa wobec przyrody działalność miejscowej ludności.

Panorama Freetown, stolicy Sierra Leone, David Hond / Wikipedia.
Panorama Freetown, stolicy Sierra Leone, David Hond / Wikipedia.

Ulewne deszcze przeszły, jak zwykle o tej porze roku, nad Freetown, stolicą Sierra Leone, małego kraju położonego w zachodniej Afryce. Sierpień jest tam najbardziej deszczowym miesiącem w całym roku, potrafi w czasie niego spaść nawet 800 litrów wody na każdy metr kwadratowy ziemi, czyli tyle, ile na nasze miejscowości przez 2 lata.

Jednak w tym sezonie deszcz pada nie tylko częściej, ale też mocniej, co już od kilku tygodni groziło powodziami. Nikt jednak nie przewidywał, że wkrótce dojdzie do kataklizmu, jakiego jeszcze tam nie było.

Freetown to bardzo gęsto zaludnione miasto, wciśnięte między Atlantyk a okalające wybrzeże wzgórza. Ciepłe i wilgotne powietrze docierające znad oceanu nad ląd unosi się nad wzgórzami, ochładza i skrapla się w postaci obfitych deszczy. Stąd właśnie Sierra Leone piastuje miano najbardziej deszczowego państwa na Czarnym Lądzie.

Do stolicy ściąga w ostatnich latach ludność z okolicznych wiosek, co sprawia, że populacja szybko rośnie i przekracza już milion. Większość ubogiej społeczności zamieszkuje fawele, czyli dzielnice slumsów, które wznoszone są na stokach wzgórz, coraz wyżej i wyżej.

Nikt nie dba tam o prawo budowlane, prowizoryczne domki powstają ze gromadzonych z wysypisk śmieci materiałów. Gęstość zaludnienia w takich dzielnicach dla ubogich jest przerażająca. Aby budować kolejne domy ludzie wycinają lasy porastające wzgórza. W efekcie ziemia po ulewach staje się coraz bardziej przesączona wodą i luźna, grożąc osunięciami.

Niestety, po ostatniej gigantycznej ulewie masy ziemi na jednym ze wzgórz nie wytrzymały, osunęły się z impetem w ciągu zaledwie kilku minut obracając w ruinę jedno z osiedli zamieszkiwanych przez ubogich mieszkańców Freetown. Masy błota i kamieni dotarły do koryt rzecznych, a nimi rozprzestrzeniły się po regionie.

Skala kataklizmu jeży włosy na głowie. Według ostatnich bilansów zginęło nawet tysiąc osób, z czego potwierdzono śmierć 400 osób, a kolejne 600 osób zaginęło bez wieści. Nie ma już jednak nadziei na odnalezienie ich żywych.

Organizacje ekologiczne stwierdziły, że mieszkańcy byli ostrzegani przed takim finałem skutków dewastacji przyrody i są "sami sobie winni". To bardzo ostre słowa, jednak nieprzemyślany rozwój miasta, brak prawa budowlanego i karczowanie lasów, które naturalnie pochłaniają nadmiar deszczówki, sprawiły, że doszło do potwornej tragedii.

Niestety, podobne przypadki ludzkiej bezmyślności spotkać można nie tylko w Afryce, lecz również w Ameryce Południowej, gdzie np. w brazylijskim Rio de Janeiro na skutek osuwania się ziemi ze wzgórz pokrytych slumsami giną każdego roku setki ludzi.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news