7 lipca to dzień, który mieszkańcy i leśnicy z rejonu Rud Raciborskich zapamiętają na długie lata. Po południu nad regionem przetoczyła się superkomórka burzowa, której towarzyszył szkwał, a nawet trąba powietrzna, w której wiatr osiągał blisko 200 km/h, co oznacza kategorię F2.
Najpierw, około godziny 18:20, żywioł zdewastował miejscowość Landzmierz położoną na południe od Kędzierzyna-Koźla. Według strażaków żywioł zerwał dachy z około 80 zabudowań. 10 domów było na tyle poważnie uszkodzonych, że konieczna okazała się ewakuacja mieszkańców.
Później tornado zaczęło pustoszyć gęste lasy. Jak informują Lasy Państwowe, wichura uszkodziła ponad 1500 hektarów lasu, czyli 15 kilometrów kwadratowych. To tak jakby w jednej chwili przestał istnieć las o powierzchni Sopotu czy Piaseczna. Na tak dużym obszarze mogłoby mieszkać nawet 50 tysięcy ludzi.
Leśnicy twierdzą, że 800 hektarów zostało doszczętnie zniszczonych. Masę drewna do uprzątnięcia oszacowana na około 300 tysięcy metrów sześciennych, co w normalnych warunkach stanowi wielkość rocznego pozyskania drewna dla czterech nadleśnictw z terenu RDLP w Katowicach.
Uprzątanie drewna potrwa nawet 1,5 roku, a powrót do stanu sprzed kataklizmu całe dziesiątki lat. Przed leśnikami wielki trud włożony w odtworzenie tego pięknego lasu. Nadleśniczy wprowadził okresowy zakaz wstępu do lasu pomiędzy miejscowościami: Jankowice, Górki Śląskie, Nędza, Siedliska, Dziergowice i Kuźnia Raciborska.
Do tragedii doszło w 25. rocznicę największego pożaru jaki miał miejsce w Polsce oraz środkowej i zachodniej Europie po drugiej wojnie światowej, który dotknął ten sam obszar leśny. Wiele lat ciężkiej pracy leśników zostało zrujnowanych w kilka sekund.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Lasy Państwowe / YouTube.