Jak podaje amerykański Krajowy Urząd do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA) pierwsze półrocze 2017 roku w skali ogólnoświatowej zamknęło się drugą najwyższą średnią temperaturą na tle ostatnich 138 lat pomiarów. Średnia temperatura przekroczyła normę o 0,91 stopnia. Poprzednio najcieplejszy analogiczny okres mieliśmy w ubiegłym roku, gdy średnia wyniosła 1,05 stopnia.
Wśród najcieplejszych regionów, najbardziej odbiegających od temperaturowej normy dla tego okresu, znalazły się środkowa i wschodnia Rosja oraz Mongolia. Średnia temperatura powietrza osiągnęła tam 4-5 stopni powyżej normy wieloletniej.
Wyższe aniżeli zazwyczaj w pierwszym półroczu temperatury zmierzono na większości obszarów lądowych i morskich. Wyjątek stanowiły jedynie zachodnia Australia, zachodnia Rosja oraz zachodnia część Kanady i Alaska, gdzie temperatura oscylowała nieznacznie poniżej normy.
Styczeń był trzecim najcieplejszym w historii (po 2016 i 2007 roku), luty drugim najcieplejszym (po 2016), marzec drugim najcieplejszym (po 2016), kwiecień drugim najcieplejszym (po 2016), maj trzecim najcieplejszym (po 2016 i 2015), a czerwiec trzecim najcieplejszym (po 2016 i 2015). Żaden miesiąc nie okazał się rekordowo ciepły, w przeciwieństwie do ubiegłego roku, gdy niemal wszystkie miesiące pierwszego półrocza były rekordowymi.
Minionych sześć miesięcy powyżej normy zapisało się również w naszym kraju, ale nie padły żadne rekordy, ponieważ średnia temperatura przekroczyła normę zaledwie o 0,3 stopnia. Najbliżej normy było w centrum kraju, a najcieplej w województwach zachodnich.
Czy druga połowa roku będzie równie ciepła? Jeszcze na początku roku meteorolodzy z brytyjskiej służby meteorologicznej Met Office byli niemal pewni, że 2017 rok nie będzie czwartym z rzędu najcieplejszym rokiem w dziejach pomiarów, a więc co najmniej na tle ostatnich 138 lat.
Średnia globalna temperatura powietrza ma wynieść od 0,63 do 0,87 stopnia powyżej normy z lat 1961-1990, a więc jest o około 0,1 stopnia niższa aniżeli w prognozie na 2016 rok, która sprawdziła się co do joty. To oznacza, że 2017 rok zapisze się wśród najcieplejszych, jednak zajmie nie wyżej niż trzecią pozycję. Dlaczego?
2016 rok był rekordowo ciepły zarówno z powodu rekordowej ilości gazów cieplarnianych w atmosferze, jak i na skutek zjawiska El Niño, które powodowało, że wody w równikowej strefie Oceanu Spokojnego były znacznie cieplejsze niż zwykle, co miało wpływ na wzrost temperatur powietrza w wielu zakątkach świata.
Jednak już w pierwszej połowie 2016 roku El Niño zanikło i jego wpływ na pogodę skończył się. Jesień i wczesna zima przyniosły nam bardzo delikatną La Niña, a więc odwrotność El Niño. Wody oceaniczne ochłodziły się, podobnie jak powietrze.
Wiosną wody znów zaczęły ogrzewać się, co sprawiło, że naukowcy podwyższyli swoje prognozy odnośnie ciepłoty tego roku. Jednak wbrew przewidywaniom El Niño nie powstało. Obecnie temperatura wód zaczęła się obniżać, co może oznaczać na przełomie tego i przyszłego roku niewielkie La Niña. Nie ma więc już złudzeń, że 2017 rok będzie najcieplejszy w dziejach.
Bez wątpienia następne lata będą bardzo ciekawe pod względem termicznym. Czy po krótkiej przerwie temperatura znów będzie bić rekordy, a może czeka nas głębsze i dłuższe ochłodzenie? Na odpowiedź czekają zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy teorii globalnego ocieplenia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA.