Zbyt sucho
Susza coraz dotkliwiej daje się we znaki rolnikom, sadownikom i ogrodnikom z południa, a zwłaszcza z południowo-wschodniej części naszego kraju. Ostatni raport Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) powiększył obszar suszy rolniczej ponad dwukrotnie z 207 do aż 548 gmin w Polsce. To oznacza, że w okresie od 11 maja do 10 lipca 2017 roku susza dotykała 22 procent gmin, czyli 4 procent gruntów ornych w naszym kraju.
Susza pustoszy uprawy rzepaku i rzepiku, zbóż jarych, roślin strączkowych, zbóż ozimych, krzewów owocowych, truskawek, tytoniu, warzyw gruntowych oraz kukurydzy na ziarno i kiszonkę. Najbardziej sucho jest w województwach: lubelskim, podkarpackim i świętokrzyskim, ale także w mazowieckim, dolnośląskim, opolskim, łódzkim i małopolskim.
Jak informuje IUNG, średnia wartość Klimatycznego Bilansu Wodnego (KBW) dla kraju w rozpatrywanym okresie wynosiła -112,5 mm i uległa znacznemu obniżeniu (o 22 mm) względem poprzedniego okresu. Panujące warunki pogodowe sprawiły wystąpienie bardzo dużych zmian w wartościach KBW względem poprzedniego okresu.
W obecnym okresie w niektórych rejonach Polski odnotowano wzrost wartości KBW aż o 147 mm, a w innych obszarach kraju notowano również bardzo duże zmniejszenie tych wartości (o 85 mm). W całej Polsce odnotowano wartości KBW wyższe od -219 mm, co spowodował przekroczenie wartości krytycznych dla dziesięciu upraw oraz wystąpieniem suszy rolniczej na dużej powierzchni.
Najniższe wartości KBW (tak jak w poprzednim okresie sześciodekadowym) od -210 do -219 mm, a więc największą suszę rolniczą, notowano na Równinie Łęczyńsko-Włodawskiej oraz na Obniżeniach Dubieńskich.
Niskie wartości KBW nadal wystąpiły na obszarze Grzędy Horodelskiej, Pagórach Chełmskich oraz na Działach Grabowieckich od -200 do -209 mm. Duże niedobory wody od -160 do -179 mm odnotowano w dalszym ciągu na terenach Wyżyn: Lubelskiej, Małopolskiej, Krakowsko-Częstochowskiej, Śląskiej oraz na Nizinie Śląskiej.
Zbyt mokro
Jednak są miejsca w kraju, gdzie suszy nie ma i nic nie wskazuje na jej nadejście. To głównie województwa północne i zachodnie, a zwłaszcza północny zachód. Tam ostatnio padało wielokrotnie częściej i znacznie mocniej niż w innych regionach kraju.
W ciągu tylko kilku ostatnich dni na Pomorzu oraz na Suwalszczyźnie spadło nawet 60 mm deszczu, czyli niemal tyle, ile powinno przez cały miesiąc. Zdarzało się, że w 2 godziny spadała połowa lipcowej normy opadów.
Zamiast pękającej od posuchy i wysokich temperatur powierzchni gleby, dochodziło do licznych podtopień. Najbardziej mokro jest nie tylko na Pomorzu, gdzie mnóstwo urlopowiczów wypoczywa nad Bałtykiem, ale także w Sudetach i Karpatach oraz na terenach do nich przyległych. Tam również sumy opadów są wielokrotnie wyższe niż w wielu miejscach położonych na nizinach południowej i wschodniej Polski.
Kontrast między suchym południem i południowym wschodem a północą i północnym zachodem nie jest wcale nowością, ponieważ trend ten utrzymuje się od ponad półtora miesiąca. Co więcej, systematycznie się pogłębia. Mamy więc na terytorium Polski dwie skrajności pogodowe, jednocześnie suszę i nadmiar opadów prowadzący do zalegania wody na polach uprawnych.
Prognozy wskazują na dalsze porcje deszczu w województwach północnych i zachodnich oraz na ich niedostatek na południowym wschodzie, a zwłaszcza na Lubelszczyźnie i Kielecczyźnie. To złe wieści zarówno dla wypoczywających nad morzem i jeziorami, jak i dla rolników.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IUNG.