FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Piekielny żar na Bliskim Wschodzie. 54 stopnie w cieniu

W ostatnich tygodniach temperatury w krajach Bliskiego Wschodu biją wszelkie historyczne rekordy, przy tym coraz bardziej zbliżając się do tego najważniejszego rekordu, najwyższej temperatury na Ziemi. Zamachnęły się na niego Pakistan i Emiraty Arabskie, a teraz Iran.

Fot. Pixabay.com / ChristopherPluta.
Fot. Pixabay.com / ChristopherPluta.

Ten rok będzie dla mieszkańców południowo-zachodniej Azji niezwykły. Nękani są oni przez skrajne żywioły, które sprawiają, że żyć jest na tym pustynnym obszarze coraz trudniej. Wieloletnia pogłębiająca się susza i coraz wyższe temperatury, doprowadzają ludzi na skraj wytrzymałości.

Tak było 27 czerwca w mieście Ahwaz z południowym Iranie, gdzie temperatura zmierzona w cieniu sięgnęła 53,7 stopnia. To nowy rekord nie tylko dla tej miejscowości, lecz również dla całego Iranu na tle historii pomiarów meteorologicznych. Poprzednie rekordy w miejscowościach Dehloran i Gotwand wynosiły 53,0 stopnia.

Przed miesiącem podobną temperaturę zmierzono w sąsiednim Pakistanie. 53,5 stopnia było 28 maja w miejscowości Turbat. To najwyższa temperatura, jaka kiedykolwiek panowała w tym kraju, ale odnotowano ją już po raz drugi. Wcześniej miało to miejsce 27 maja 2010 roku w miejscowości Mohenjo Daro. Wtedy pobity został wcześniejszy rekord ciepła dla Pakistanu z miasta Larkana, który wynosił równo 53 stopnie i obowiązywał od 31 maja 1998 roku.

Rekord padł też w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie w połowie czerwca temperatura w miejscowości Mezaira na południu kraju, sięgnęła w głębokim cieniu 51,5 stopnia. To najwyższa temperatura kiedykolwiek odnotowana w tym kraju.

Coraz bliżej jest więc do pobicia, ustanowionego zaledwie przed rokiem, rekordowego upału dla całej Azji i niewykluczone, że również dla całej naszej planety. 21 lipca 2016 roku w mieście Mitribah w Kuwejcie temperatura sięgnęła równo 54 stopni.

Krajobrazy Doliny Śmierci w Kalifornii. Fot. Pixabay.com / PDPhotos.

Otóż obowiązujący ogólnoświatowy rekord ciepła jest poddawany w wątpliwość. Należy on do słynnej Doliny Śmierci, gdzie ponoć 10 lipca 1913 roku miało być 56,7 stopnia. Ostatnio nawet znany amerykański geograf i klimatolog William Reid oświadczył, że rekord jest wyssany z palca.

Mimo to Amerykanie są tak bardzo do niego przywiązani, że ani myślą o jego obaleniu, zwłaszcza, że miejsce jego odnotowania każdego roku odwiedzają miliony turystów z całego świata. Nic dziwnego, że nikt nie pozwoli na odebranie Amerykanom rekordu i przyznanie go choćby Kuwejtowi, który zdecydowanie bardziej na niego zasługuje.

Pomiar z Doliny Śmierci wykonany w 1913 roku nie jest adekwatny do innych, poczynionych na sąsiednich stacjach, które przez cały okres fali upałów, a więc między 7 a 14 lipca, notowały znacznie niższe temperatury.

W dodatku rozkład niżów i wyżów, a więc kierunek wiatrów, nie wskazuje, aby ten region południowo-zachodniej części USA miała nawiedzić tak intensywna fala upałów. Według pomiarów obserwatora Oscara Dentona dolina miała wówczas być tzw. gorącą wyspą, ale w rzeczywistości wcale taką nie była.

Reid twierdzi, że Denton nie był doświadczonym obserwatorem, a fala upałów, podczas której miał rzekomo paść historyczny rekord, była pierwszą z którą miał do czynienia pracując na stacji meteo. Istnieje więc poważne podejrzenie, że nie potrafił poprawnie odczytać temperatury.

Krajobrazy Doliny Śmierci w Kalifornii. Fot. Pixabay.com / LoggaWiggler.

Według Reida błędne pomiary obejmują również dni poprzedzające i następujące odnotowanie rekordu temperatury. Zgodnie z pomiarami Denton odnotował wówczas w sumie 5 dni z temperaturą przekraczającą 54 stopnie. Dla porównania przy podobnym układzie niżów i wyżów w ostatnich latach wielokrotnie notowano tam 51 stopni. Z kolei temperatura rzędu 53,9 stopnia wystąpiła 20 lipca 1960, 19 lipca 1998, 20 lipca 2005, 7 lipca 2007 roku.

Naukowcy są zdania, że rekord padł 30 czerwca 2013 roku, w setną rocznicę obalonego rekordu, gdy temperatura sięgnęła równo 54 stopni. Co do jego autentyczności meteorolodzy nie mają żadnej wątpliwości. Obecnie pomiary prowadzone są w Dolinie Śmierci z poszanowaniem wszelkich zasad pomiarów ustalonych przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO).

W ten sposób obu lokalizacjom, zarówno Dolinie Śmierci, jak i Kuwejtowi, należy się tytuł najcieplejszego miejsca na naszej planecie, oczywiście jeśli chodzi o pomiary na oficjalnych stacjach meteorologicznych.

Jednak również i one mogą wkrótce przejść do historii, bo zagrożenie dla nich stanowią spalone słońcem przestrzenie pustyni Lut w Iranie oraz Dolina Danakilska w Etiopii. Tam nikt pomiarów nie prowadzi z przyczyn logistycznych, ale oba miejsca wykazują cechy ekstremalnie gorących.

Pustynia Lut w Iranie, być może nowe najcieplejsze miejsce na świecie. Dane: NASA.

Niewykluczone, że wraz ze wzrostem średnich temperatur powietrza, wzrośnie prawdopodobieństwo padania nowych rekordów temperatury, zarówno w poszczególnych krajach, jak i w skali ogólnoświatowej. Póki co miliony ludzi na południu Azji każdego roku znoszą przeszło 50 stopni w cieniu i to przez kilka tygodni. Ratuje ich tylko niska wilgotność powietrza, w przeciwnym razie regiony te nie nadawałaby się do życia.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Światowa Organizacja Meteorologiczna.

prognoza polsat news