
Fot. Pixabay.com
Aura nie rozpieszczała nas przez cały kwiecień, podobnie kaprysi też w pierwszych dniach maja i szybko się to nie skończy. Nad południową Polskę wkracza niewielki układ niskiego ciśnienia, a wraz z nim znów pojawi się duży kontrast temperatury, ulewne deszcze, burze i porywisty wiatr.
W czwartek (4.05) chmurzyć się będzie w całej Polsce, w dodatku wszędzie też spodziewamy się opadów deszczu, które w wielu miejscach będą miały charakter ciągły i duże natężenie. W południowej połowie kraju mogą im towarzyszyć burze o słabej i umiarkowanej intensywności.

Najmocniej padać będzie w Wielkopolsce, na zachodnim Pomorzu, w Małopolsce, na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, Kielecczyźnie, Mazowszu, Warmii, Mazurach i Podlasiu, gdzie w ciągu zaledwie doby spadnie od 15 do 30 mm deszczu, a punktowo jeszcze więcej.
To na tyle dużo, aby doszło do lokalnych podtopień dróg, chodników, posesji i pól. Kierowców uprzedzamy, że warunki drogowe będą fatalne. Wiatr, który przeważnie będzie wiać ze wschodu, a na południu z południa, znów nasili się.
Temperatura będzie bardzo zróżnicowana i w najcieplejszym momencie dnia wyniesie od 10 stopni na północy do 20 stopni na południu kraju. Będziemy mieć różne pory roku.
W piątek (5.05) w dalszym ciągu sporo opadów niemal w całej Polsce, jednak tym razem najmocniej i najdłużej padać będzie w dzielnicach południowych. Tam też spodziewamy się lokalnych burz o małym, a na południowym wschodzie także umiarkowanym, natężeniu.

Kontrast termiczny nie ustąpi. W tym samym czasie, gdy na północy kraju będzie tylko 10 stopni, to na południu odnotujemy powyżej 20 stopni.

W weekend (6-7.05) nie liczcie na rewolucję w pogodzie. Nadal będą miejsca, gdzie z strugach deszczu temperatura nie przekroczy 10 stopni. Jednak będą też regiony, gdzie temperatura może sięgać 20 stopni, ale w zamian przejdą burze.
Źródło: ![]()