FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Lawinowo przybywa gwałtów. Przyczyną są zmiany klimatu?

Globalne ocieplenie wpływa na rozchwianie pogody, jednak coraz częściej tłumaczy się nim zjawiska, które z klimatem nie mają nic wspólnego, a są dziełem chociażby pogody. Kolumbijczycy błędnie przypisali mu zabójcze osunięcie ziemi, a Szwedzi... falę gwałtów.


Fot. wonderslist.com

Fizycy atmosfery zawsze sobie powtarzają, że klimat jest tym, czego się spodziewamy, a pogoda jest tym, co dostajemy. Co to oznacza? Gdy planujemy podróż, to sugerujemy się tablicami klimatycznymi, aby sprawdzić czego możemy się spodziewać. Otrzymujemy temperatury maksymalne i minimalne oraz sumy opadów.

Dla Warszawy w lipcu mamy zakres od 14 do 24 stopni i opady rzędu 73 mm. A ile będzie dokładnie stopni i kiedy będzie padać? Tego nie dowiemy się z tablic klimatycznych, lecz z prognozy pogody.

Tym właśnie różni się klimat od pogody, że jego zmiany widoczne są dopiero na tle dziesiątek lat, w przeciwieństwie do pogody, która potrafi się zmieniać nawet kilkukrotnie w ciągu jednego dnia.

Często myli się to nie tylko zwykłym Kowalskim, lecz także osobom na szczytach władz, które w zmianach klimatycznych upatrzyły sobie przyczynę wszelkiego zła. To poważny błąd.

Klimat czy karczowanie lasów?

Globalnemu ociepleniu całą winę za tragiczną lawinę ziemną przypisał Juan Manuel Santos, prezydent Kolumbii. Jak pamiętamy 1 kwietnia masy ziemi stoczyły się ze wzgórza w mieście Mocoa. Pod kilkumetrową warstwą błota i kamieni zginęło co najmniej 314 osób, w tym 92 dzieci. Kolejne 106 osób nie udało się dotąd wydobyć z lawiniska, a ponad 400 osób zostało rannych.

Prezydent Kolumbii wskazał, że to dobitny dowód na postępujące zmiany klimatyczne, które dotykają jego kraj. Prawda jest jednak zupełnie inna. Zmiany klimatu nie miały z tą tragedią nic wspólnego. Całą winę ponoszą mieszkańcy, którzy trudnili się wycinką lasów na feralnym wzgórzu.

Podczas ulewnego deszczu ziemia została przesiąknięta wodą. W miejscach, gdzie drzewa nie zostały wycięte, pochłonęły one deszczówkę do systemów korzeniowych. Tam, gdzie drzewa wykarczowano, deszczówka zgromadziła się w warstwie wierzchniej gleby i zaczęła ją rozmiękczać. W efekcie materiał stał się luźny i osunął się na domy. Władze nie zrobiły nic, aby zapobiec wycince, często całkowicie nielegalnej.

Wzgórze stało się swoistą bombą zegarową z opóźnionym zapłonem. Wystarczyła większa niż zwykle ulewa, aby wybuchła. Prezydent Kolumbii zapomniał, że do podobnych kataklizmów dochodziło już w przeszłości wielokrotnie, jeszcze zanim media trąbiły o zmianach klimatycznych.

Gwałty to też wina globalnego ocieplenia?

Jeszcze dalej poszli Skandynawowie, którzy globalne ocieplenie obwiniają o nagły wzrost liczby napaści seksualnych. Jak wskazują statystyki Szwedzkiej Krajowej Rady Zapobiegania Przestępczości (BRA) od 2010 roku w okresie letnim liczba gwałtów wzrosła aż o 50 procent.

Niezależne media twierdzą, że wystarczy przejrzeć listę sprawców gwałtów, aby stało się jasne, że w przeważającej większości to uchodźcy ekonomiczni z północnej Afryki lub południowej Azji. Jednak czołowe gazety, stacje telewizyjne i cytowani przez nie eksperci, są odmiennego zdania.

Według Börje Svenssona, psychoterapeuty, gwałty rzadko kiedy są planowane z wyprzedzeniem. Decyzję o napaści przestępca podejmuje impulsywnie, a to oznacza, że w znacznej mierze mogą na niego wpływać czynniki atmosferyczne, jak np. upał.


Fot. ivarfjeld.com

Dzieje się tak dlatego, że organizm z powodu wysokiej temperatury jest przeciążony, co wzmaga tzw. stres cieplny. Jego symptomy mogą być bardzo podobne do tych występujących podczas upojenia alkoholowego.

Svensson twierdzi, że nasze zmysły nie są tak wyczulone, jak zwykle, tracimy kontrolę nad sobą, a skutki tego można porównać do rozgrzanego do czerwoności kotła, który pod ciśnieniem w końcu eksploduje. Agresja podczas upałów szczególnie dotyczy osób, które z opanowaniem stresu, emocji i niewłaściwych zachowań mają również na co dzień.

Również Maria Bauer, ekspert w dziedzinie przemocy, którą cytują skandynawskie gazety, wskazuje na pogodę, jako czynnik decydujący o napaściach seksualnych. Według niej przedłużające się upały sprawiają, że ludzie do nich nie przyzwyczajeni, szukają ochłody na obszarach zielonych, np. w parkach, gdzie nie trudno o atak ze strony gwałciciela. Coraz większa aktywność poza domem i coraz bardziej wyzywające stroje sprzyjają nasilaniu się tego negatywnego zjawiska.

Teoria ta jest dziurawa jak ser szwajcarski, ponieważ po letnich upałach przyszła zima, a fala gwałtów nie tylko nie osłabła, lecz nawet zwiększyła się. Zanim więc będziemy tłumaczyć coś zmianami klimatycznymi, dobrze się nad tym zastanówmy.

Źródło:

prognoza polsat news