FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Gwałtownie nasila się erupcja włoskiej Etny. Co grozi Włochom?

Trwa największa w ostatnich latach erupcja wulkanu Etna na włoskiej Sycylii. Okoliczni mieszkańcy obawiają się najgorszego, ponieważ z każdym dniem wzrasta liczba wstrząsów ziemi, nasilają się też wybuchy, które przywołują najczarniejszej scenariusze. Jakie?

Od końca lutego ma miejsce erupcja największego wulkanu we Włoszech i jednocześnie w całej Europie. Z krateru Etny wydobywają się fontanny lawy oraz dym i popioły. Dotychczas liczba erupcji nie była duża, ale to się zmieniło.

W ostatnich dniach częstotliwość wybuchów zwiększa się systematycznie, podobnie jak liczba wstrząsów ziemi. Jakby tego było mało, to jeszcze uaktywniły się jednocześnie wszystkie kratery.

Według naukowców świadczyć to może, że zbliża się tzw. główna erupcja, która może być bardzo gwałtowna. Bardziej strachliwi mieszkańcy okolicznych miejscowości, w tym Katanii, największego miasta podnóży Etny, opuścili swoje domy i przenieśli się do rodzin lub znajomych w bezpiecznej odległości od góry ziejącej ogniem.

Na początku erupcji na stoki wulkanu zapuszczało się wielu śmiałków, którzy chcieli zrobić świetne zdjęcia, mimo iż ryzykowali życiem. Teraz nikt już do wulkanu nie powinien się zbliżać, bo do potężnej erupcji może dojść niemal w każdej chwili.

Ostrzeżeń, aby nie zbliżać się do wulkanu, nie posłuchała grupa turystów wraz z ekipą filmową z brytyjskiej telewizji BBC, która dzisiaj zbliżyła się do jednego z kraterów akurat w momencie erupcji. Na poniższym nagraniu możecie zobaczyć z jakim impetem wyrzucane były popioły i bomby wulkaniczne.

Fragmenty lawy i skał zaczęły upadać na turystów. 10 osób zostało rannych, 6 z nich trafiło do szpitala, głównie z obrażeniami głowy. Materiał piroklastyczny jest bardzo niebezpieczny, ponieważ może mieć nawet kilka metrów średnicy, ważyć 200 ton i mieć temperaturę kilkuset stopni. To cud, że nikt nie zginął.

Etna nie raz uświadamiała lokalnej społeczności, że choć najczęściej zapewnia piękne widoki bez większego zagrożenia, to jednak raz na jakiś czas upomina się o ofiary. Tak też było chociażby w siedemnastym wieku, gdy potoki lawy zdeformowały wschodnie wybrzeże Sycylii.

Tydzień temu minęła 348. rocznica jednej z najpotężniejszych erupcji. 8 marca 1669 roku potoki lawy, opady piroklastyczne i trujące gazy pozbawiły życia 20 tysięcy ludzi, z czego 3 tysiące w ciągu zaledwie kilku godzin. Popioły opadały w promieniu nawet ponad 150 km od wulkanicznego krateru.

Mieszkańcy całymi tygodniami próbowali powstrzymać powoli, ale sukcesywnie płynące w kierunku Katanii potoki lawy. Popełnili jednak tragiczny błąd, ponieważ myśleli, że miejskie mury zatrzymają rozżarzoną do czerwoności płynną skałę.

Tak się jednak nie stało. Wkrótce patrzyli bezradnie, jak lawa trawi miasto, doprowadza do pożarów i ostatecznie je rujnuje, podobnie jak sąsiednie 14 miejscowości.

Niebezpiecznie było też w 1981 roku, kiedy to lawa zniszczyła 5 tysięcy hektarów winnic oraz drzew, a także kilkadziesiąt domów, niektórych niezwykle malowniczo położonych nad brzegiem Morza Śródziemnego.

Całkiem niedawno, bo w 2002 roku, z powodu wstrząsów i wybuchu ewakuowano ze swych domów około tysiąca osób. Czy obecna erupcja skończy się bez większych fajerwerków, czy też równie dramatycznie, jak kilkaset lat temu?

Źródło:

prognoza polsat news