Zatoka Pucka to jedyny w naszym kraju akwen bezpośrednio połączony z Bałtykiem, który zamarza w całości niemal każdej zimy. Dzieje się tak dlatego, że zatoka jest płytka i występują tam słabe fale morskie.
Niemal stojąca woda latem osiąga najwyższą temperaturę wzdłuż całego Bałtyku, zaś zimą najszybciej się ochładza i zamarza. W miniony weekend silny wiatr wiejący z kierunku zachodniego zaczął przesuwać krę lodową z jednego krańca Zatoki Puckiej na drugi.
Kra została wypchnięta na plażę na wysokości Cypla Rewskiego, gdzie ulegając kruszeniu zaczęła wydawać donośne dźwięki. U nas spotkać można tylko namiastkę zjawiska, które spędza sen z powiek mieszkańcom amerykańskich Wielkich Jezior.
Prawdziwe lodowe tsunami
Najpierw było słychać huk, jakby zbliżającego się tornada, a następnie domy położone na wybrzeżach jezior zostały dosłownie zmiażdżone przez zjawisko, które mieszkańcy nazwali "lodowym tsunami". Z powodu niskich temperatur panujących wiosną ubiegłego roku, północnoamerykańskie jeziora dłużej niż zwykle po sezonie zimowym pozostawały skute lodem.
Nadejście potężnego sztormu doprowadziło do powstania zjawiska, które okazało się niezwykle niszczycielskie. W miejscach, gdzie lód ustąpił, pojawiły się wysokie fale, które wraz ze sztormowym wiatrem zaczęły spychać masy lodu na brzegi jezior, gdzie znajdują się urokliwie położone domy.
Sielanka tamtejszych mieszkańców została przerwana przez ścianę lodu, która zmiotła z powierzchni ziemi kilkadziesiąt domów. Mieszkańcy, którym udało się w porę ewakuować, mówią o lodowym taranie, którego niczym nie dało się powstrzymać. Huk był zbliżony do tego, gdy przechodzi tornado, a zniszczenia przypominają na pierwszy rzut oka uderzenie tsunami.
Źródło: