FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Oto chmura, która zabrała nam Słońce. Kiedy ustąpi?

W wielu regionach kraju Słońca nie widzieliśmy od dawna. Zabrały nam je wyjątkowo dokuczliwe chmury warstwowe o nazwie stratus, które za nic nie chcą ustąpić, w dodatku miejscami przynoszą marznące opady. Skąd się one wzięły i kiedy zobaczymy Słońce?


Chmura stratus tworząca tzw. morze chmur w Karkonoszach. Fot. Ola i Eryk.

Stratus to chmura warstwowa, która choć jest dosyć cienka, bo ma grubość 200-300 metrów, to jednak na tyle zbita, aby poważnie ograniczać docieranie do powierzchni ziemi promieni słonecznych.

O tym, jak bardzo ten proces jest istotny dla kształtowania się pogody, boleśnie przekonujemy się od wielu dni. Pokrywa z chmur stratus zasłoniła niemal cały nasz kraj. Efekt, to całkowite zachmurzenie, szare krajobrazy, zamglenia i zimno.

Chmury stratus przynoszą przelotne deszcze i mżawki, miejscami padające przy ujemnej temperaturze, a więc powodujące niebezpieczną gołoledź. Napływ cieplejszej i wilgotniejszej masy powietrza sprawił, że spadła blisko 20 dni temu pokrywa śnieżna zaczęła się roztapiać i parować, w efekcie tworząc gęste mgły.

Dane z sondażu pionowego, przeprowadzonego w nocy w Warszawie, wskazują, że powyżej warstwy stratusa temperatura jest dodatnia i sięga nawet 5 stopni, mimo iż przy powierzchni ziemi jest blisko zera, nawet panuje lekki mróz.


Zdjęcie satelitarne w dniu 21 stycznia 2017 roku o godzinie 10:30. Dane: Sat24.com / Eumetsat.

Stratus fachowo nazywany jest podinwersyjnym, ponieważ powyżej niego temperatura rośnie mniej więcej do wysokości 1500 metrów, a następnie spada. Inwersja to zjawisko odwrócenia się temperatur, czyli im wyżej się znajdujemy, tym jest cieplej, a nie odwrotnie, jak ma to miejsce zazwyczaj. To oznacza, że u podnóży gór jest zimniej niż na szczytach.

Stratus ma to do siebie, że potrafi poważnie namieszać w prognozach pogody, ponieważ globalne modele komputerowe, które często nie uwzględniają rozwoju tego typu chmur, zamiast pełnego zachmurzenia prognozują czyste niebo, a temperatura może różnić się od tej rzeczywistej w skrajnych przypadkach nawet o 20 stopni, a to przecież bardzo dużo.

Chmury stratus ze względu na to, że są zwarte, ale cienkie, mogą ulec przerwaniu. Dzisiaj (21.01) ma to miejsce na południu kraju, gdzie wieje z południa, miejscami słaby halny, który osusza i ogrzewa powietrze sprawiając, iż chmury wyparowują odsłaniając błękit nieba i oczywiście upragnione Słońce.


Chmury stratocumulus. Fot. TwojaPogoda.pl

Stratus nie jest gładką chmurą, lecz ma często charakterystyczne przetarcia. Mogą być one spowodowane m.in. ukształtowaniem terenu lub zaburzeniami w przepływie powietrza, czyli turbulencjami. Ich skutkiem są najczęściej fale, nazywane falami atmosferycznymi.

Kiedy wreszcie na dobre Słońce wyjrzy zza chmur? Najszybciej stanie się to na południu kraju, gdzie spodziewamy się kontynuacji słabego halnego. Jutro (22.01) rozpogodzenia poza większym obszarem południowej Polski można się spodziewać także na zachodzie i w centrum. Najdłużej na zbawienne promienie słoneczne poczekają mieszkańcy województw północnych i wschodnich, bo do poniedziałku (23.01).

Źródło:

prognoza polsat news