30 osób zmarło w całej Polsce w wyniku wychłodzenia organizmu od początku fali siarczystych mrozów, która rozpoczęła się 5 stycznia. W sumie od początku sezonu na śmierć zamarzło już 69 osób. Najgorzej było 8 stycznia, gdy w ciągu tylko jednej doby zmarło 10 osób.
Mrozy zmusiły nas do podkręcenia ogrzewania. Nie wszyscy jednak ogrzewali swoje domy z głową, bo wybuchło ponad 1,5 tysiąca pożarów, w których życie straciło 12 osób, a 50 zostało poparzonych. Odnotowano również 250 interwencji strażackich związanych z ulatnianiem się tlenku węgla z nieszczelnych instalacji grzewczych. Czad udusił 3 osoby, a 160 kolejnych się nim zatruło.
Przez prawie tydzień mieliśmy do czynienia z całodobowym mrozem, największym w regionach wschodnich i południowych, a najmniejszym na zachodzie kraju. Najniższą temperaturę zmierzono 8 stycznia w Czarnym Dunajcu na Podhalu, gdzie krótko po północy było aż minus 39,8 stopnia, a przy gruncie nawet minus 43 stopnie.
Najzimniejsze miejsce w Polsce. W Czarnym Dunajcu zmierzono minus 40 stopni. Fot. Arnold.
Miejsce to jest tzw. mrozowiskiem, gdzie podczas większości fal mrozów notuje się najniższe temperatury w kraju. Są one średnio o 10-15 stopni niższe aniżeli w najzimniejszych miejscach na obszarach nizinnych.
Poniżej minus 35 stopni odnotowano w tym czasie również w pozostałych karpackich kotlinach, zarówno na południu woj. małopolskiego, jak i podkarpackiego. Wśród najzimniejszych miejsc znalazły się m.in. Jabłonka na Orawie i Stuposiany w Bieszczadach.
Na nizinach i wyżynach mróz był znacznie lżejszy, ale mimo to spory. Najzimniej było w weekend (7-8.01), gdy o porankach temperatura spadła w Suwałkach do minus 27 stopni, a w Katowicach i Kielcach do minus 26 stopni. Przy gruncie było do minus 30 stopni.
Mroźno było nie tylko w najchłodniejszej, ale też w najcieplejszej porze doby. Na wschodzie maksymalna temperatura nie przekraczała w najzimniejszym dniu minus 17 stopni. Dla porównania na zachodzie mróz w pełni dnia nie był większy niż 5-stopniowy.
Podczas największych mrozów niebo było pogodne. Najwięcej śniegu spadło przed nadejściem mrozów. We wschodniej i południowej części kraju pokrywa białego puchu miała od 15 do 20 cm, ale zaspy śnieżne przekraczały miejscami pół metra wysokości. Najmniej śniegu było na zachodzie, miejscami tylko 2 cm.
Nad Bałtykiem trwa szacowania strat, które poczynił największy sztorm od 15 lat. Podczas orkanu Axel wiatr przekraczał 100 km/h, ale to nie wiatr, lecz wysokie fale sztormowe i cofka na rzekach spowodowały największe zniszczenia. Uszkodzone zostały plaże na znacznym odcinku wybrzeża.
Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w Świnoujściu, Kołobrzegu, Ustce i Pucku. Tam fale wdzierały się na nabrzeże, docierając do zabudowań, uszkadzały lokale usługowe i infrastrukturę portów. W Ustce czy Pucku poziom wody był tak wysoki, że kutry niemal zostały wyrzucone na nabrzeże. Straty materialne idą w miliony złotych.
Źródło: