FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Największy sztorm od 15 lat ujawnił rosnący poziom Bałtyku

Prognozy tempa podnoszenia się wód w oceanach okazały się niedoszacowane. Im lepszymi technikami pomiarowymi dysponujemy, tym więcej mamy dowodów na to, że globalna powódź nadejdzie znacznie wcześniej niż się tego dotychczas spodziewaliśmy.

Nad Bałtykiem trwa szacowania strat, które poczynił największy sztorm od 15 lat. Podczas orkanu Axel wiatr przekraczał 100 km/h, ale to nie wiatr, lecz wysokie fale sztormowe i cofka na rzekach spowodowały największe zniszczenia. Uszkodzone zostały plaże na znacznym odcinku wybrzeża.

Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w Świnoujściu, Kołobrzegu, Ustce i Pucku. Tam fale wdzierały się na nabrzeże, docierając do zabudowań, uszkadzały lokale usługowe i infrastrukturę portów. W Ustce czy Pucku poziom wody był tak wysoki, że kutry niemal zostały wyrzucone na nabrzeże. Straty materialne idą w miliony złotych.

Jeszcze kilkanaście lat temu takiego problemu nie było, bo poziom wody w Bałtyku był niższy niż obecnie. Jego wzrost to skutek globalnego ocieplenia i roztapiania się lądolodów, co powoduje systematyczny wzrost poziomu oceanów. Przyszłość rysuje się w czarnych barwach i to nie tylko w Pucku, który będzie musiał lepiej zabezpieczyć się przed skutkami sztormów.

Wyniki swoich kilkuletnich badań opublikowali właśnie naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Okazuje się, że poziom wód w morzach i oceanach na skutek globalnego ocieplenia postępuje znacznie szybciej niż wskazywały na to prognozy oraz modele komputerowe.

Przyczyną jest oczywiście znacznie szybszy wzrost temperatury powietrza na obszarach, gdzie występują lodowce. Arktyka i obszary wysokogórskie są obecnie najszybciej ocieplającymi się zakątkami planety, a im szybciej postępuje topnienie, tym szybciej podnosi się poziom wód.

Wcześniej prognozy były przeszacowane. Wynikało to z błędów pomiarowych. W latach 1900-1990 poziom wód miał się zgodnie z prognozami podnosić od 1,5 do 1,8 milimetra rocznie, ale w rzeczywistości było to zaledwie 1,2 milimetra.

Zmieniło się to po 1990 roku. W ciągu ostatnich 20 lat poziom wód podnosił się już o całe 3 milimetry rocznie, a więc ponad dwukrotnie szybciej niż przez poprzednie 90 lat. Nie wszędzie poziom wód podnosi się równie szybko. Poniższa mapa wskazuje, że najszybciej proces ten przebiega u wybrzeży Australii, południowo-wschodniej Azji oraz na Oceanii (kolor czerwony), nawet o 12 mm rocznie.

Naukowcy sądzą, że to nawet aktualne prognozy publikowane przez ekspertów ONZ-owskiego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) są niedoszacowane, bowiem nawet pomiary satelitarne nie są na tyle dokładne, aby ujawnić faktyczną skalę topnienia i podnoszenia się wód światowych oceanów.

To oznacza, że przekroczenie cienkiej czerwonej linii jest już coraz bliżej. Gdy ją osiągniemy, pod wodą znajdą się pierwsze wyspy Oceanu Spokojnego i Indyjskiego. Już teraz z roku na rok przybywa klimatycznych uchodźców, którzy muszą porzucać swoje domy, bo morze zaczyna pod nie podchodzić.


Roczne zmiany poziomu oceanów w latach 1993-2010. Dane: NASA.

Sztormy, które niegdyś nie stanowiły zagrożenia, dzisiaj powodują masowe powodzie. Tropikalne wyspy kurczą się, a wkrótce znajdą się pod wodą. O tyle, o ile kraje rozwinięte mogą sobie poradzić z tym zjawiskiem, np. budując odpowiednią infrastrukturę chroniącą nabrzeża, to ubogie kraje nie mają szans w starciu ze zmianami klimatycznymi.

Zgodnie z ostatnimi prognozami klimatologów, do 2099 roku poziom światowych oceanów podniesie się o 28 do 61 centymetrów w przypadku znacznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych lub o 52 do 98 centymetrów, gdy utrzyma się bardzo duża emisja.

Źródło:

prognoza polsat news