W pierwszych dniach listopada cieszyliśmy się nadzwyczajnym ciepłem, które dotarło do nas aż znad północnej Afryki. Dzięki temu przy bezchmurnym niebie termometry pokazywały w Małopolsce nawet 21 stopni. Obecnie ochłodziło się, ale tylko nieznacznie, bo na zachodzie jest nawet 15 stopni.
Tak przyjemnie ciepło przy błękitnym niebie będzie aż do soboty (8.11). Później jednak czeka nas stopniowe ochłodzenie aż w połowie miesiąca w większości regionów w najcieplejszym momencie dnia będzie blisko zera, a na wschodzie zapanuje całodobowy mróz.
Druga połowa listopada na tle historii pomiarów meteorologicznych potrafiła przynosić tęgie mrozy, których w ostatnich latach darmo było szukać nawet w samym środku zimy. Na przeważającym obszarze najniższe temperatury spadały poniżej minus 15 stopni.
Najmroźniej było tradycyjnie podczas panowania potężnego wyżu nad Skandynawią lub Syberią. Wtedy lodowate powietrze znad Arktyki zaczęło spływać daleko na południe przynosząc nam siarczysty mróz, ale też wolne od chmur, błękitne niebo.

Według danych IMGW-PIB, w Poznaniu największy listopadowy mróz po 1951 roku wynosił minus 15 stopni, w Katowicach minus 16 stopni, w Krakowie, Łodzi i Warszawie minus 17 stopni, we Wrocławiu i Kielcach minus 18 stopni, w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie minus 21 stopni, a w Toruniu minus 23 stopnie.
Ostatnio tak zimno było w 1998, 1995 i 1993 roku. Absolutny rekord zimna dla tego miesiąca padł jednak w 1988 roku. 24 listopada w Stuposianach, zwanych bieszczadzkim biegunem zimna, temperatura spadła do minus 29 stopni.
Z kolei największy listopadowy mróz na nizinach zmierzono 18 listopada 1965 roku w Zamościu w województwie lubelskim, aż minus 25 stopni. Nic nie wskazuje na to, aby w tym roku miało się to powtórzyć, ale z pogodą nigdy nic do końca nie wiadomo.
Źródło: TwojaPogoda.pl


