Strumień wyjątkowo zimnego powietrza znad Antarktyki dotarł do południowych rubieży Afryki. Na wyżej położonych obszarach spadło ponad pół metra śniegu, który sparaliżował codzienne życie wielu mieszkańców. Drogi stały się śliskie i nieprzejezdne.
Pod ciężarem obfitującego w wodę śniegu zaczęły się łamać gałęzie, które upadając, zrywały linie energetyczne. Prąd, a co za tym idzie, także ogrzewanie, przestały płynąć do setek tysięcy gospodarstw domowych. Ich mieszkańcy porządnie zmarzli, bo na dodatek porywiście wiało.
Pierwszy raz w życiu ulepili bałwana
Najtrudniejsza sytuacja panuje w prowincji Przylądkowej Wschodniej, KwaZulu-Natal i Wolnym Państwie, gdzie burze, ulewne deszcze, śnieżyce i wichury przyczyniły się do śmierci co najmniej 7 osób. Wciąż trwają poszukiwania kolejnych ofiar rwących rzek.
Heavy snow (50+ cm) in Eastern Cape, South Africa 🇿🇦
— Africa View Facts (@AfricaViewFacts) June 10, 2025
Over 50 cm of snow has blanketed towns such as Barkly East, Rhodes, and Elliot.
Road closures are in effect in several areas due to dangerous driving conditions, and mountain passes remain under close watch. pic.twitter.com/uH3VAPURJZ
Najwięcej uciechy z białego puchu miały tradycyjnie dzieci, niektóre widząc go pierwszy raz w swoim życiu. Razem z dorosłymi lepili bałwany i rzucali się śnieżkami. Najwięcej śniegu spadło na wyżynach, w górach i na przełęczach.
Tysiące kierowców i pasażerów zostało uwięzionych w samochodach w olbrzymich zaspach. Z pomocą przyszło im wojsko, które dostarczyło gorącej napoje, żywność, koce i środki pierwszej potrzeby. Niektóre media wprost zaczęły mówić o krajobrazach, jak z początku epoki lodowcowej.
Jednak fale mrozów i śnieżyc są na południu Afryki zazwyczaj bardzo krótkotrwałym zjawiskiem, chociaż bywają niezwykle intensywne, a przy tym prawie zawsze paraliżujące dla społeczności, która nie jest przyzwyczajona do tak skrajnych warunków zimowych.
Źródło: TwojaPogoda.pl / africanews.