Arktyczne powietrze nie przestaje psuć nam majowej pogody. Dotychczas niskim temperaturom towarzyszyło przeważnie pogodne niebo, jednak zaczyna się to zmieniać, ponieważ nad Polskę zaczną docierać liczne układy niżowe, a wraz z nimi niskie chmury warstwowe i ciągłe deszcze.
Zadziałają one niczym gruba kołdra, która ograniczy docieranie do powierzchni ziemi promieni słonecznych, a przez to nie tylko zrobi się ponuro, ale też bardzo zimno. We wschodniej połowie kraju przez kilka kolejnych dni temperatury popołudniami nie będą osiągać więcej niż 10 stopni, a odczuwalnie 5-8 stopni.
Zimne popołudnia, cieplejsze noce i ranki
W strugach ciągłego, wielogodzinnego deszczu, termometry pokazywać będą tylko nieco powyżej 5 stopni. Przy silniejszym wietrze zrobi się naprawdę zimno, jakby zamiast maja zapanował listopad. Nawet na zachodzie, gdzie słońce wyłaniać się będzie zza chmur częściej, nie odnotujemy więcej niż 15 stopni.
Średnie temperatury powietrza będą nawet o kilkanaście stopni niższe od normy dla połowy tego miesiąca, co na mapie anomalii oznacza kolor fioletowy. Trudno sobie wyobrazić bardziej paskudną pogodę na dosłownie dwa tygodnie przed początkiem meteorologicznego lata.
Na duże ocieplenie jeszcze poczekamy
Jednak wśród licznych kaprysów aury można znaleźć też coś optymistycznego, ponieważ za sprawą zachmurzenia i opadów, pomimo napływu arktycznej masy, nocami i o porankach ciepło nie będzie tak intensywnie promieniować w przestrzeń kosmiczną, jak w poprzednich dniach.
Oznacza to, że przymrozki zaczną wreszcie łagodnieć. Najpierw ustąpią spadki temperatury poniżej zera na wysokości kilku metrów, a następnie także przy gruncie. Najcieplejsze będą chmurne i mokre noce, a najzimniejsze te pogodne.

Nietypowe ochłodzenie utrzyma się co najmniej do początku przyszłego tygodnia. Niestety, na długotrwały powrót naprawdę ciepłych mas powietrza, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Źródło: TwojaPogoda.pl