Srala Bartek w wierzeniach słowiańskich był demonem tkwiącym w wirze pyłowym. Dokuczał ludziom, rozdmuchiwał siano, potrafił nawet porwać chłopa razem z koniem i wozem. Pojawiał się zwykle w okolicach godzin południowych.
W różnych regionach Polski jego odpowiednikiem bywała Południca, czyli złośliwy i morderczy demon starej baby, polujący latem na tych, którzy niebacznie w samo południe przebywali w polu. Zdarzało się, że potrafił on poważnie zranić, a nawet zabić rolnika.
Czym tak naprawdę jest Srala Bartek?
Dzisiaj wiemy, że ten fenomen atmosferyczny to wir pyłowy, zwany też trąbą pyłową lub diabełkiem pyłowym. Powstaje w słoneczne wiosenne i letnie południa, gdy Słońce mocno nagrzewa powierzchnię ziemi powodując wzrost temperatury gruntu.
Ciepłe powietrze nad nagrzaną powierzchnią staje się lżejsze i unosi się do góry, tworząc prądy konwekcyjne. Wokół tego obszaru chłodniejsze powietrze napływa, by wypełnić miejsce. Lokalne różnice w temperaturze i ciśnieniu, w połączeniu z lekkim wiatrem, mogą wywołać rotację.
Powietrze zaczyna wirować wokół osi pionowej, podobnie jak w małym tornadzie. Wir, nabierając siły, zasysa drobne cząsteczki pyłu, piasku czy innych lekkich materiałów z powierzchni. To nadaje diabełkowi pyłowemu charakterystyczny wygląd wirującej kolumny pyłu.
Diabełek pyłowy utrzymuje się, dopóki istnieje różnica temperatur i dopływ ciepłego powietrza. Zazwyczaj trwa od kilku sekund do kilku minut, po czym zanika, gdy warunki się wyrównują lub wir traci energię.

Pierwszy raz w Polsce udało się sfilmować trąbę pyłową za pomocą drona. Zobacz nagranie!
Najczęściej można go zaobserwować nad polami uprawnymi, ale też na gruntowych parkingach. Chociaż nie ma tak dużej siły, jak trąba powietrzna (tornado), to jednak wiatr w leju może dochodzić do 100 kilometrów na godzinę i powodować szkody.
Niemal zabił rolnika i potarmosił psa
Przed rokiem Srala Bartek został uchwycony przez kamerę monitorującą prywatną posesję w Bystrej Podhalańskiej. O godzinie 12:39 wir powietrzny uderzył znienacka w budynek gospodarczy, zrywając blachę z kojca, w którym znajdował się pies, i otwierając drzwi.
Zwierzę zostało potarmoszone, ale na szczęście nic mu się nie stało. Właściciel posesji pomyślał zapewne, że ktoś się wkradł i dokonał spustoszeń. Po przejrzeniu monitoringu okazało się, że to wina niecodziennego fenomenu.
Z kolei w czerwcu 2014 roku doszło do bardzo groźnej sytuacji w Dąbrowie Chełmińskiej niedaleko Bydgoszczy. Po niebie płynęły niegroźne chmury kłębiaste. Pogoda była wyśmienita i zupełnie nic nie zapowiadało jej załamania.
Jan Mielniczak, miejscowy rolnik, stał pod wiatą, gdy nagle usłyszał huk i świst. Odruchowo schował się pod kombajnem. Wówczas wiata uniosła się i z impetem runęła na maszynę. Gdyby pan Jan się zawahał, mógłby zginąć.
Źródło: TwojaPogoda.pl