Lodu na polskim wybrzeżu nie widziano od lutego 2021 roku, kiedy dzięki północnemu wiatrowi, niskiej temperaturze powietrza i wody oraz korzystnym prądom morskim Bałtyk w polskiej strefie brzegowej zamarzł na taką skalę po raz pierwszy od 10 lat.
Prawdziwe tłumy przyszły wtedy na plażę w Międzyzdrojach zobaczyć ten fenomen. Spacerowicze zachwycali się zamarzniętym morzem aż po horyzont. Niektórzy ryzykowali wchodząc na niestabilny, cienki lód, pod molo, robiąc sobie zdjęcia.
Piękne rzeczy potrafi natura 😉#Morze #Bałtyk #PolskieMorze #Snieg #Zima #Szczecin #Międzyzdroje #Świnoujście #Polska #PięknaPolska pic.twitter.com/dk78oktMBT
— Piotr Suchorski (@SuchorskiPiotr) February 16, 2021
W tym sezonie lodu nie ma i nic nie wskazuje na to, aby panujące całodobowe mrozy, które szybko odpuszczą, miały sprawić, że zjawiska lodowe zaczną się pojawiać. Niewielka pokrywa lodowa utworzyła się jedynie na Zalewie Wiślanym, ale jest to akwen, który zawsze zamarza najszybciej.
Północny Bałtyk skuty lodem
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na północnych i północno-wschodnich krańcach naszego morza, jednak także tam zasięg lodu jest wyjątkowo mały, a jego grubość o połowę mniejsza niż w poprzednich wielu latach.

Wody zatoki Botnickiej są skute lodem o grubości od 20 do 50 centymetrów, chociaż powinny nawet do 100 centymetrów. Z kolei w Zatoce Fińskiej lód ogranicza się jedynie do okolic Petersburga, a więc Zatoki Newskiej. Lód ma tam grubość do 30 centymetrów, a nie do 50 centymetrów jak zazwyczaj.
Gdy pokrywa lodowa przekracza 10 centymetrów grubości, to może już utrzymać człowieka, jednak samochodem możemy wjechać na lód, który ma co najmniej 25 centymetrów, a ciężarówką powyżej 30 centymetrów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW-PIB / SHMI.